- Jak po treningu ? - zapytał ucieszony Irlandczyk.
- Dobrze, jak się już wejdzie pod prysznic to poczujesz, że takie treningi to piękna rzecz - powiedziała May, trzymając się za ręce z Aaronem.
- Fajnie, chciałbym spróbować tak zagrać, czy coś. Musi to być zarąbiste.
- Nie da się zaprzeczyć - powiedziała Spencer - Coś Hazza taki cichy ?
- Tak sobie, nie czuję jakoś się za dobrze - odpowiedział chłopak.
- My podobnie, Em nie mogła spać, potem było coraz gorzej. Gdyby nie trening to ryczałybyśmy na ziemi w pokoju - powiedziała May.
- Przykro mi, mam nadzieję, że nie jest tak źle jak z nim wczoraj - skomentował Niall - Jak wróciliśmy do domu to on grał w golfa na dachu, wybił ponad sto piłek, bo cały nasz zapas. Gdyby nie my to pewnie by zaczął walić tym kijem po ścianach. Nawet nie powiedział o co chodzi...
- Po prostu nie chcę tego rozpamiętywać, pogodziłem się z tym...
- Trochę jaśniej może ? - poprosił jego przyjaciel.
- To tak jakbyś miał kotka, tak wiem zawsze nawiązuje do kotów, ale one są kochane. W każdym razie, masz tego kotka, uwielbiasz go. Kiedy przychodzisz do domu od razu o nim myślisz - mówił Harry i patrzył mi się w oczy co chwilę odwracałam wzrok, czułam, że zaraz wybuchnę płaczem - Zawsze chcesz być blisko niego, bo boisz się, że sobie coś zrobi, bo jest jeszcze mały. Wiesz, że jest taki delikatny, że nigdy by Cię nie skrzywdził i nagle ten kotek się zgubił, czujesz się oszukany, bo miałeś nadzieję, że nigdy Cię nie opuści, okłamie, będzie z Tobą zawsze w prawdzie, będzie Tobie wszystko mówił - poczułam, że samochód się zatrzymał i wyszłam jak najszybciej mogłam. Pobiegłam do domu, otworzyłam drzwi, chociaż ręce, które mi się znowu niemiłosiernie trzęsły nie pozwalały mi na wpasowanie kluczyka do dziurki. W końcu je otworzyłam i wbiegłam do swojego pokoju. Nie chciałam na niego patrzeć, miałam ochotę płakać i krzyczeć w poduszkę. Rzuciłam się na łóżko. Zakryłam sobie twarz poduszką. Łza wsiąknęła w nią, nawet nie poczułam jej na policzku.
Usłyszałam jak ktoś wchodzi po schodach, siada krześle przy biurku.
- Precz - wychrypiałam.
- Nie pójdę póki mi nie powiesz wszytko co się stało tamtej nocy. Wszystko - powiedział Harry oschle.
- Nie, nie mamy o czym rozmawiać.
- Najwyraźniej mamy. Co ja takiego zrobiłem, nic mi już nie mówisz... Oszczędź mi mąk i powiedz to co musisz - podniosłam się, spojrzałam mu prosto w oczy i perfidnie jakbym recytowałam powiedziałam mu pokrótce co się stało, znaczy czego ja się dowiedziałam co się stało.
- Nie pójdę póki mi nie powiesz wszytko co się stało tamtej nocy. Wszystko - powiedział Harry oschle.
- Nie, nie mamy o czym rozmawiać.
- Najwyraźniej mamy. Co ja takiego zrobiłem, nic mi już nie mówisz... Oszczędź mi mąk i powiedz to co musisz - podniosłam się, spojrzałam mu prosto w oczy i perfidnie jakbym recytowałam powiedziałam mu pokrótce co się stało, znaczy czego ja się dowiedziałam co się stało.
- No to, kąpałam się w Tamizie, zrobiłam sobie tatuaż, a no i wylądowałam w łóżku z Coran'em, wylądować w łóżku to pozwól przełożę na twój język, przespać się z nim. Tak, przeleciał mnie. Koniec historii. Teraz możesz szczęśliwy stąd odejść - powiedziałam i szybko weszłam do łazienki trzaskając drzwiami.
Słyszałam jak szybko zbiega po schodach. Byłam na siebie wściekła, chociaż zrobiłam dobrze mówiąc mu wszystko. Nie powinnam była wtedy doprowadzić się w ogóle do takiego stanu. Mogłam jakoś inaczej rozładować napięcie, ale się już stało. Trzeba z tym żyć. Nie mogę zmienić przeszłości. Jeszcze teraz całe to wyznanie. To też było lekkomyślne. Nawet nie wiem do czego Harry jest zdolny. To już raczej oczywiste, że nie będzie się do mnie odzywał, ale to raczej nie wszystko. Co jeszcze zrobi ? Zgubiłam się w tym wszystkim, najpierw same kłamstwa, a teraz sama prawda. Niby to kłamstwo boli bardziej niż prawda, ale w tym przypadku już nie wiem. Sama sobie nagmatwałam i powinnam żyć z tym dalej.
Poszłam pod zimny, wręcz lodowaty prysznic. Należał mi się. Ile można zajmować się użalaniem się nad sobą i własnymi problemami. Muszę jakoś wszystko z powrotem przywrócić do normy. Potem ubrałam się w piżamkę i wskoczyłam pod kołderkę. Miałam nadzieję, że szybko zasnę, należało mi się trochę snu, w końcu jutro bardzo ważny mecz. Niedoczekanie moje, telefon zadzwonił. Poirytowana sięgnęłam po telefon, który był pod poduszką.
- Halo ? - zapytałam, nie spojrzałam nawet na ekran, nie widziałam kto zadzwonił.
- Daj mi numer do Kate - powiedział z kapką desperacji w głosie Zayn.
- Widziałeś, która godzina ? Wiesz, że mamy ważny mecz ? - odpowiedziałam podburzona.
- Przepraszam ? Naprawdę nie chciałem, ale jednak ten numer jest mi potrzebny - powiedział.
- Idź spać, nic Ci dzisiaj nie dam. Ona też potrzebuje snu. Dobranoc.
- Ale Emily, błagam, tylko numer. Nie będę do niej pisał, czy coś dzisiaj. Em, tak ładnie Cię proszę.
- Dobranoc, Zayn - powiedziałam i nacisnęłam czerwoną słuchawkę w telefonie.
Wyłączyłam telefon i oddałam się snu. W końcu nikt mi nie przeszkadzał, mogłam w spokoju jeszcze raz się nad wszystkim zastanowić. Tak na spokojnie. Mam czas, nic i nikt mnie tu nie złapie. Po prostu pomyśl raz jeszcze Em...
Rano obudził mnie budzik w telefonie, na tapecie miałam wyświetlone przypomnienie o meczu. Spojrzałam na tapetę, było tam zdjęcie w deszczu, cali mokrzy Spencer, Louis, Liam, Harry i Niall (ja robiłam zdjęcie). Tacy szczęśliwi. Nic wtedy się nie działo, po prostu spokój. Uśmiechnęłam się do siebie. Wstałam i podeszłam do szafy. Spojrzałam na spodnie, musiałam wziąć dres. Wybrałam biało-czerwony, miałyśmy dzisiaj go ubrać, żeby wszyscy wiedzieli, że jesteśmy z Polski. Teraz koszulka, bo i spodnie i bluzę już mam. Wzięłam białą koszulkę z flagą amerykańską. Gdy ściągałam górę od piżamy, zahaczyła ona o mój łańcuszek. Wzięłam go do ręki i spojrzałam na niego. Brytyjska flaga na szczęście. Chyba jednak nie służyła mi poza boiskiem. Ubrałam koszulkę i włożyłam wisiorek pod koszulkę. Podeszłam do biurka, na którym leżała miska z wypranymi ubraniami. Nie miałam czasu ich poskładać. Wyciągnęłam spodenki i koszulkę. Włożyłam ją do torby. Wszystkie potrzebne rzeczy już tam były. Nagle pomyślałam o Ellie. Dzisiaj z rana pojechała do domu. Żałuję mojej nieuwagi. Mogłam się była zastanowić. Niby i był to przypadek, ale czułam się winna. Nic tego już nie zmieni. Zbiegłam po schodach z torbą na ramieniu, oczywiście wzięłam torbę w kolorze mojego dresu, więc nie pozostawało wątpliwości skąd jestem. Weszłam do kuchni. Przy stole siedział Niall, Spencer i May, Aaron robił śniadanie.
- Dzień dobry ! - powitałam wszystkich.
- Cześć, siadaj - powiedziała Spence i odsunęła krzesło koło siebie - Aaron zaraz da nam jedzenie i możemy ruszać w drogę - uśmiechnęła się promiennie, zajęłam miejsce, które mi wskazała.
- Fajnie, a Ty byłeś tu przez całą noc ? - zapytałam zdziwiona Niall'a.
- W zasadzie to tak, nie chciałem, żeby Spencer się stresowała. A Harry też był ? Bo nie widziałem, kiedy pojechał ? - odpowiedział chłopak.
- Wcześnie wyszedł, zaraz jak wróciliśmy do domu - ściszyłam głos, było mi głupio.
- Aha... Dobrze wiedzieć, że między wami już wszystko dobrze - powiedziała ironicznie May, z rana zawsze była zła, jakby nigdy nie mogła się wyspać.
- Nie jej wina, prawda Em ? - powiedziała druga przyjaciółka, nigdy nie widziała we mnie winy, jeszcze po całym tym zamieszaniu z Coranem, nawet nie chciała podejmować pochopnych oskarżeń.
- W zasadzie to trochę moja, powiedziałam mu wszystko, co zrobiłam tego dnia co kontuzjowałam Ellie. Nie powinnam w sumie, ale raczej kiedyś musiał poznać prawdę. I tak by się dowiedział, tak ? - powiedziałam niezbyt dumna z siebie.
- Chociaż mogłaś to odwlec, ale Harry to dobry chłopak, zrozumie. Niall obiecaj, że z nim pogadasz, dobra ? - poprosiła go Spencer, Irlandczyk przytaknął, a ona zmieniła szybko temat - Nie uwierzycie, ten oto tu "cichy" chłopak, nic nam nie powiedział ! On ma dziewczynę ! - zachichotałam cicho.
- Weź, nie przeginajmy, po prostu spotkaliśmy się parę razy, to nic takiego... - odpowiedział cały czerwony Niall.
- Uuu... - powiedziałam, a chłopak przybrał jeszcze bardziej różową barwę.
- A niby taki samotny i w ogóle - powiedziała May i odgryzła kawałek jabłka - Próbowaliście tych jabłek ? Smakują jak gruszki - wszyscy wybuchnęli śmiechem.
Każdy z nas wziął po jabłku. Nie wspominałam wam, o tym, ale May uwielbiała jabłka. To taka jej tradycja, codziennie jadła jabłko. Miała niesamowitą wiedzę o nich. Znała wszystkie odmiany w Polsce, potrafiła nawet rozpoznać dobre jabłko po odgłosie jakie wydawało, kiedy się przecięło. Miała rację, smakowały jak gruszki. Poczułam się jak w wakacje. Natomiast moją małą tradycją było jedzenie gruszek w lecie. Miałyśmy z mamą dużą, wręcz ogromną gruszę w ogrodzie. Była już tam, kiedy się wprowadziłyśmy. Owoce tego drzewa były niesamowite, nie jadłam takich nigdzie indziej. Nic mi ich nie zastąpi, to moja mała cząsteczka wakacji i nowego domu. Wzięła drugie jabłko i poszłam ubierać buty, stwierdziłam, że pójdę jeszcze do Kate przed wyjazdem.
Wyszłam ze wszystkimi rzeczami na dwór. Mgła pokrywała wszystko dookoła. Widoczność nie była za dobra, maksymalnie widziałam wszystko do półtora metra. Szłam trochę na oślep. Nie było wiatru, ani słońca. Wszędzie mgła i niesamowita cisza. Moje serce miało przyspieszony rytm. Na marginesie, kto by się nie przestraszył jakby szedł w takiej mgle ? Przyspieszyłam kroku. ŁUP !!!
Nie ma co, ale ze mnie geniusz. Nie zauważyłam krawężnika... Miałam starty cały łokieć, poczułam metaliczny zapach krwi. Spojrzałam na łokieć, nie było jej za dużo, ale ten zapach wyczuwałam znacznie mocniej niż pozostałe.
Podniosłam się i usiadłam na chodniku. Syknęłam cicho. Spojrzałam na zranione miejsce. Wyciągnęłam z torby wodę utlenioną i bandaż elastyczny, nie miałam żadnego plastra, tylko to i jaką maść na opuchlizny, czy coś. Spłukałam krew i piasek. Zabandażowałam i już miałam wstać, gdy usłyszałam telefon. Ktoś znowu dzwoni. Daliby mi czasem spokój.
- Halo ? - zapytałam zdenerwowana.
- TY SUKO ! Jesteś zdrowa na umyśle ? ! - znałam ten głos, ale nie byłam pewna, czy to naprawdę on - Jak mogłaś mnie, kurwa, w takie gówno wpakować ? ! Zajebie Cię za takie świństwo ! Jebana kurwa i małolata z Ciebie. I dobrze, że Cię przeleciałem, teraz wiem, że jesteś bezwartościową szmatą ! - Coran był wściekły, nie miałam pojęcia co mogło go doprowadzić do takiego stanu, oczy zakryły mi się łzami.
Nie słuchałam dalej jego wyzwisk, po prostu się rozłączyłam. Potem telefon dzwonił jeszcze parę razy. Ignorowałam jego połączenia. Spojrzałam na zegarek, było już wpół do dziewiątej, musiałam biec na plac. Wstałam i jak najszybciej dotarłam do miejsca spotkania. Wszyscy wsiedli do autobusu, Trenerka stała tylko przed nim i czekała, najwyraźniej na mnie. Gdy dobiegałam odpięłam wsuwkę i grzywka spadła mi na oczy, nie chciałam, żeby ktoś widział, że płakałam.
- W końcu, gdzie Cię zwiało ? I po co ten bandaż ? - zapytała kobieta i weszła za mną do autobusu.
Kierowca zamknął za nami drzwi.
- Przewróciłam się - powiedziałam i wytarłam rękawem nos.
Udawałam twardą, przecież nic się nie stało. Poszłam na koniec autobusu do moich przyjaciółek. Usiadłam obok Spencer.
- Co Ci się... - odsłoniła mi grzywkę z twarzy, zauważyła spuchniętą twarz, dotknęła mnie w policzek, zapiekło mnie, musiałam otrzeć twarz o asfalt, nie czułam tego.
- Upadłam - telefon znowu zadzwonił, kliknęłam ignoruj połączenie.
- Telefonu też już nie odbierasz ? - zdziwiła się May.
- Mam powody...
Wysiadłyśmy z autobusu. Musiało to śmiesznie wyglądać jak jakieś piętnaście osób ubrane w czerwono-białe stroje wyszły gromadą z jednego autobusu. Telefon znowu zadzwonił, nie wytrzymałam i rzuciłam nim o ziemię. Przestał dzwonić, bo się wyłączył. Spencer i May spojrzały na mnie przerażone. Nie wiedziały co się stało, tym bardziej ja nie wiedziałam o co chodzi Coranowi. Kate podniosła telefon i włożyła go do mojej torby, uśmiechnęłam się do niej, chociaż wiem, że nie wyglądało to za dobrze, bo moja twarz była spięta. Weszłyśmy do budynku i powitał nas Prezydent Londynu, każdej z nas uścisnął dłoń. Wskazał nam szatnie, dał kluczyk i życzył nam dobrego meczu.
W szatni każda z nas odetchnęła z ulgą, całe to sztuczne przejście się skończyło. Zaczęłyśmy się przebierać. Potem poszłyśmy do oddzielnej hali i kazano nam się tam rozgrzewać do meczu. Potem Trenerka powiedziała, że ma coś do ogłoszenia :
- Okazało się, że odbędą się dzisiaj dwa mecze, tak też byłam zdziwiona, czemu nie jeden. Ale tak zarządzili, więc niech tak będzie. Dzisiaj gramy jeden mecz, to jest dobra nowina, tego nie zmienili. My z Finlandią, potem gra Australia z Indiami. Te cztery drużyny należą do ekipy finałowej. Więc drużyn jest sześć, Finlandia, Australia, czyli poprzednie wicemistrzynie, Indie, Anglia, te są poprzednie mistrzynie, bronią tytuł od paru lat i Hiszpania. Teraz po prostu musimy wygrać i będziemy w ćwierćfinale turnieju. Jak tylko wygramy ten mecz mamy trzy tygodnie z głowy, rozumiecie to ? Tylko, że wtedy ja już nie odpuszczę do końca, treningi będą codziennie. Wiem, że to wygracie, znaczy nie jestem tego pewna, ale bardzo w was wierzę, znaczy... - Aaron jej przerwał, żeby się nie pogrążała.
- Wasza Trenerka ma na myśli, że nie możecie spocząć na laurach i macie to wygrać, rozumiemy się. Spencer, kapitanie, chcesz coś dodać ? - Spencer dumnie wstała.
- Chyba jedynie chcę się z wami pomodlić - wszyscy wstali i złapali się za ręce, każdy spuścił głowę - Panie, daj nam siłę i nadzieję, żebyśmy mogło to wygrać. Całe to wydarzenie i przebywanie w tak niesamowitym mieście jak Londyn to niesamowita nagroda, dziękujemy Ci Panie. Daj nam siły, prosimy Cię Panie.
- Prosimy Cię Panie - powtórzyliśmy wszyscy, puściliśmy się i wyszłyśmy z szatni.
Ściągnęłyśmy bluzy i ustawiłyśmy się w rzędzie przed wejściem na halę. Słyszałyśmy skandujące tłumy, było niesamowicie głośno. Rudowłosa techniczna kazała nam zaczekać dziesięć sekund i potem każda z nam, po kolei wyjdzie na halę. Pierwsza wyszła Spencer, potem May, Kate, ja miałam być jako czwarta. Strzepnęłam wszystkie członki, byłam podenerwowana, nie wiedziałam czego mam się spodziewać.
Słyszałam jak szybko zbiega po schodach. Byłam na siebie wściekła, chociaż zrobiłam dobrze mówiąc mu wszystko. Nie powinnam była wtedy doprowadzić się w ogóle do takiego stanu. Mogłam jakoś inaczej rozładować napięcie, ale się już stało. Trzeba z tym żyć. Nie mogę zmienić przeszłości. Jeszcze teraz całe to wyznanie. To też było lekkomyślne. Nawet nie wiem do czego Harry jest zdolny. To już raczej oczywiste, że nie będzie się do mnie odzywał, ale to raczej nie wszystko. Co jeszcze zrobi ? Zgubiłam się w tym wszystkim, najpierw same kłamstwa, a teraz sama prawda. Niby to kłamstwo boli bardziej niż prawda, ale w tym przypadku już nie wiem. Sama sobie nagmatwałam i powinnam żyć z tym dalej.
Poszłam pod zimny, wręcz lodowaty prysznic. Należał mi się. Ile można zajmować się użalaniem się nad sobą i własnymi problemami. Muszę jakoś wszystko z powrotem przywrócić do normy. Potem ubrałam się w piżamkę i wskoczyłam pod kołderkę. Miałam nadzieję, że szybko zasnę, należało mi się trochę snu, w końcu jutro bardzo ważny mecz. Niedoczekanie moje, telefon zadzwonił. Poirytowana sięgnęłam po telefon, który był pod poduszką.
- Halo ? - zapytałam, nie spojrzałam nawet na ekran, nie widziałam kto zadzwonił.
- Daj mi numer do Kate - powiedział z kapką desperacji w głosie Zayn.
- Widziałeś, która godzina ? Wiesz, że mamy ważny mecz ? - odpowiedziałam podburzona.
- Przepraszam ? Naprawdę nie chciałem, ale jednak ten numer jest mi potrzebny - powiedział.
- Idź spać, nic Ci dzisiaj nie dam. Ona też potrzebuje snu. Dobranoc.
- Ale Emily, błagam, tylko numer. Nie będę do niej pisał, czy coś dzisiaj. Em, tak ładnie Cię proszę.
- Dobranoc, Zayn - powiedziałam i nacisnęłam czerwoną słuchawkę w telefonie.
Wyłączyłam telefon i oddałam się snu. W końcu nikt mi nie przeszkadzał, mogłam w spokoju jeszcze raz się nad wszystkim zastanowić. Tak na spokojnie. Mam czas, nic i nikt mnie tu nie złapie. Po prostu pomyśl raz jeszcze Em...
Rano obudził mnie budzik w telefonie, na tapecie miałam wyświetlone przypomnienie o meczu. Spojrzałam na tapetę, było tam zdjęcie w deszczu, cali mokrzy Spencer, Louis, Liam, Harry i Niall (ja robiłam zdjęcie). Tacy szczęśliwi. Nic wtedy się nie działo, po prostu spokój. Uśmiechnęłam się do siebie. Wstałam i podeszłam do szafy. Spojrzałam na spodnie, musiałam wziąć dres. Wybrałam biało-czerwony, miałyśmy dzisiaj go ubrać, żeby wszyscy wiedzieli, że jesteśmy z Polski. Teraz koszulka, bo i spodnie i bluzę już mam. Wzięłam białą koszulkę z flagą amerykańską. Gdy ściągałam górę od piżamy, zahaczyła ona o mój łańcuszek. Wzięłam go do ręki i spojrzałam na niego. Brytyjska flaga na szczęście. Chyba jednak nie służyła mi poza boiskiem. Ubrałam koszulkę i włożyłam wisiorek pod koszulkę. Podeszłam do biurka, na którym leżała miska z wypranymi ubraniami. Nie miałam czasu ich poskładać. Wyciągnęłam spodenki i koszulkę. Włożyłam ją do torby. Wszystkie potrzebne rzeczy już tam były. Nagle pomyślałam o Ellie. Dzisiaj z rana pojechała do domu. Żałuję mojej nieuwagi. Mogłam się była zastanowić. Niby i był to przypadek, ale czułam się winna. Nic tego już nie zmieni. Zbiegłam po schodach z torbą na ramieniu, oczywiście wzięłam torbę w kolorze mojego dresu, więc nie pozostawało wątpliwości skąd jestem. Weszłam do kuchni. Przy stole siedział Niall, Spencer i May, Aaron robił śniadanie.
- Dzień dobry ! - powitałam wszystkich.
- Cześć, siadaj - powiedziała Spence i odsunęła krzesło koło siebie - Aaron zaraz da nam jedzenie i możemy ruszać w drogę - uśmiechnęła się promiennie, zajęłam miejsce, które mi wskazała.
- Fajnie, a Ty byłeś tu przez całą noc ? - zapytałam zdziwiona Niall'a.
- W zasadzie to tak, nie chciałem, żeby Spencer się stresowała. A Harry też był ? Bo nie widziałem, kiedy pojechał ? - odpowiedział chłopak.
- Wcześnie wyszedł, zaraz jak wróciliśmy do domu - ściszyłam głos, było mi głupio.
- Aha... Dobrze wiedzieć, że między wami już wszystko dobrze - powiedziała ironicznie May, z rana zawsze była zła, jakby nigdy nie mogła się wyspać.
- Nie jej wina, prawda Em ? - powiedziała druga przyjaciółka, nigdy nie widziała we mnie winy, jeszcze po całym tym zamieszaniu z Coranem, nawet nie chciała podejmować pochopnych oskarżeń.
- W zasadzie to trochę moja, powiedziałam mu wszystko, co zrobiłam tego dnia co kontuzjowałam Ellie. Nie powinnam w sumie, ale raczej kiedyś musiał poznać prawdę. I tak by się dowiedział, tak ? - powiedziałam niezbyt dumna z siebie.
- Chociaż mogłaś to odwlec, ale Harry to dobry chłopak, zrozumie. Niall obiecaj, że z nim pogadasz, dobra ? - poprosiła go Spencer, Irlandczyk przytaknął, a ona zmieniła szybko temat - Nie uwierzycie, ten oto tu "cichy" chłopak, nic nam nie powiedział ! On ma dziewczynę ! - zachichotałam cicho.
- Weź, nie przeginajmy, po prostu spotkaliśmy się parę razy, to nic takiego... - odpowiedział cały czerwony Niall.
- Uuu... - powiedziałam, a chłopak przybrał jeszcze bardziej różową barwę.
- A niby taki samotny i w ogóle - powiedziała May i odgryzła kawałek jabłka - Próbowaliście tych jabłek ? Smakują jak gruszki - wszyscy wybuchnęli śmiechem.
Każdy z nas wziął po jabłku. Nie wspominałam wam, o tym, ale May uwielbiała jabłka. To taka jej tradycja, codziennie jadła jabłko. Miała niesamowitą wiedzę o nich. Znała wszystkie odmiany w Polsce, potrafiła nawet rozpoznać dobre jabłko po odgłosie jakie wydawało, kiedy się przecięło. Miała rację, smakowały jak gruszki. Poczułam się jak w wakacje. Natomiast moją małą tradycją było jedzenie gruszek w lecie. Miałyśmy z mamą dużą, wręcz ogromną gruszę w ogrodzie. Była już tam, kiedy się wprowadziłyśmy. Owoce tego drzewa były niesamowite, nie jadłam takich nigdzie indziej. Nic mi ich nie zastąpi, to moja mała cząsteczka wakacji i nowego domu. Wzięła drugie jabłko i poszłam ubierać buty, stwierdziłam, że pójdę jeszcze do Kate przed wyjazdem.
Wyszłam ze wszystkimi rzeczami na dwór. Mgła pokrywała wszystko dookoła. Widoczność nie była za dobra, maksymalnie widziałam wszystko do półtora metra. Szłam trochę na oślep. Nie było wiatru, ani słońca. Wszędzie mgła i niesamowita cisza. Moje serce miało przyspieszony rytm. Na marginesie, kto by się nie przestraszył jakby szedł w takiej mgle ? Przyspieszyłam kroku. ŁUP !!!
Nie ma co, ale ze mnie geniusz. Nie zauważyłam krawężnika... Miałam starty cały łokieć, poczułam metaliczny zapach krwi. Spojrzałam na łokieć, nie było jej za dużo, ale ten zapach wyczuwałam znacznie mocniej niż pozostałe.
Podniosłam się i usiadłam na chodniku. Syknęłam cicho. Spojrzałam na zranione miejsce. Wyciągnęłam z torby wodę utlenioną i bandaż elastyczny, nie miałam żadnego plastra, tylko to i jaką maść na opuchlizny, czy coś. Spłukałam krew i piasek. Zabandażowałam i już miałam wstać, gdy usłyszałam telefon. Ktoś znowu dzwoni. Daliby mi czasem spokój.
- Halo ? - zapytałam zdenerwowana.
- TY SUKO ! Jesteś zdrowa na umyśle ? ! - znałam ten głos, ale nie byłam pewna, czy to naprawdę on - Jak mogłaś mnie, kurwa, w takie gówno wpakować ? ! Zajebie Cię za takie świństwo ! Jebana kurwa i małolata z Ciebie. I dobrze, że Cię przeleciałem, teraz wiem, że jesteś bezwartościową szmatą ! - Coran był wściekły, nie miałam pojęcia co mogło go doprowadzić do takiego stanu, oczy zakryły mi się łzami.
Nie słuchałam dalej jego wyzwisk, po prostu się rozłączyłam. Potem telefon dzwonił jeszcze parę razy. Ignorowałam jego połączenia. Spojrzałam na zegarek, było już wpół do dziewiątej, musiałam biec na plac. Wstałam i jak najszybciej dotarłam do miejsca spotkania. Wszyscy wsiedli do autobusu, Trenerka stała tylko przed nim i czekała, najwyraźniej na mnie. Gdy dobiegałam odpięłam wsuwkę i grzywka spadła mi na oczy, nie chciałam, żeby ktoś widział, że płakałam.
- W końcu, gdzie Cię zwiało ? I po co ten bandaż ? - zapytała kobieta i weszła za mną do autobusu.
Kierowca zamknął za nami drzwi.
- Przewróciłam się - powiedziałam i wytarłam rękawem nos.
Udawałam twardą, przecież nic się nie stało. Poszłam na koniec autobusu do moich przyjaciółek. Usiadłam obok Spencer.
- Co Ci się... - odsłoniła mi grzywkę z twarzy, zauważyła spuchniętą twarz, dotknęła mnie w policzek, zapiekło mnie, musiałam otrzeć twarz o asfalt, nie czułam tego.
- Upadłam - telefon znowu zadzwonił, kliknęłam ignoruj połączenie.
- Telefonu też już nie odbierasz ? - zdziwiła się May.
- Mam powody...
Wysiadłyśmy z autobusu. Musiało to śmiesznie wyglądać jak jakieś piętnaście osób ubrane w czerwono-białe stroje wyszły gromadą z jednego autobusu. Telefon znowu zadzwonił, nie wytrzymałam i rzuciłam nim o ziemię. Przestał dzwonić, bo się wyłączył. Spencer i May spojrzały na mnie przerażone. Nie wiedziały co się stało, tym bardziej ja nie wiedziałam o co chodzi Coranowi. Kate podniosła telefon i włożyła go do mojej torby, uśmiechnęłam się do niej, chociaż wiem, że nie wyglądało to za dobrze, bo moja twarz była spięta. Weszłyśmy do budynku i powitał nas Prezydent Londynu, każdej z nas uścisnął dłoń. Wskazał nam szatnie, dał kluczyk i życzył nam dobrego meczu.
W szatni każda z nas odetchnęła z ulgą, całe to sztuczne przejście się skończyło. Zaczęłyśmy się przebierać. Potem poszłyśmy do oddzielnej hali i kazano nam się tam rozgrzewać do meczu. Potem Trenerka powiedziała, że ma coś do ogłoszenia :
- Okazało się, że odbędą się dzisiaj dwa mecze, tak też byłam zdziwiona, czemu nie jeden. Ale tak zarządzili, więc niech tak będzie. Dzisiaj gramy jeden mecz, to jest dobra nowina, tego nie zmienili. My z Finlandią, potem gra Australia z Indiami. Te cztery drużyny należą do ekipy finałowej. Więc drużyn jest sześć, Finlandia, Australia, czyli poprzednie wicemistrzynie, Indie, Anglia, te są poprzednie mistrzynie, bronią tytuł od paru lat i Hiszpania. Teraz po prostu musimy wygrać i będziemy w ćwierćfinale turnieju. Jak tylko wygramy ten mecz mamy trzy tygodnie z głowy, rozumiecie to ? Tylko, że wtedy ja już nie odpuszczę do końca, treningi będą codziennie. Wiem, że to wygracie, znaczy nie jestem tego pewna, ale bardzo w was wierzę, znaczy... - Aaron jej przerwał, żeby się nie pogrążała.
- Wasza Trenerka ma na myśli, że nie możecie spocząć na laurach i macie to wygrać, rozumiemy się. Spencer, kapitanie, chcesz coś dodać ? - Spencer dumnie wstała.
- Chyba jedynie chcę się z wami pomodlić - wszyscy wstali i złapali się za ręce, każdy spuścił głowę - Panie, daj nam siłę i nadzieję, żebyśmy mogło to wygrać. Całe to wydarzenie i przebywanie w tak niesamowitym mieście jak Londyn to niesamowita nagroda, dziękujemy Ci Panie. Daj nam siły, prosimy Cię Panie.
- Prosimy Cię Panie - powtórzyliśmy wszyscy, puściliśmy się i wyszłyśmy z szatni.
Ściągnęłyśmy bluzy i ustawiłyśmy się w rzędzie przed wejściem na halę. Słyszałyśmy skandujące tłumy, było niesamowicie głośno. Rudowłosa techniczna kazała nam zaczekać dziesięć sekund i potem każda z nam, po kolei wyjdzie na halę. Pierwsza wyszła Spencer, potem May, Kate, ja miałam być jako czwarta. Strzepnęłam wszystkie członki, byłam podenerwowana, nie wiedziałam czego mam się spodziewać.
uwielbiam to uwielbiam !!!
OdpowiedzUsuńnie mogę się doczekać następnego rozdziału !
i szczerze uważam że powinnaś wysłać tą książkę na jakiś konkurs przecież zawsze warto spróbować, nic nie stracisz a możesz jedynie zyskać !
pozdrawiam ;)
konkurs ? xD
Usuńaż tak dobra to ja nie jestem, nie oszukujmy się : P
wątpię, żeby jak już sędziowie w takim konkursie brali pod uwagę opowiadania o 1D : )
ale dzięki wielkie < 3
uwielbiam to uwielbiam !!!
OdpowiedzUsuńnie mogę się doczekać następnego rozdziału !
i szczerze uważam że powinnaś wysłać tą książkę na jakiś konkurs przecież zawsze warto spróbować, nic nie stracisz a możesz jedynie zyskać !
pozdrawiam ;)
uwielbiam to uwielbiam !!!
OdpowiedzUsuńnie mogę się doczekać następnego rozdziału !
i szczerze uważam że powinnaś wysłać tą książkę na jakiś konkurs przecież zawsze warto spróbować, nic nie stracisz a możesz jedynie zyskać !
pozdrawiam ;)
uwielbiam to uwielbiam !!!
OdpowiedzUsuńnie mogę się doczekać następnego rozdziału !
i szczerze uważam że powinnaś wysłać tą książkę na jakiś konkurs przecież zawsze warto spróbować, nic nie stracisz a możesz jedynie zyskać !
pozdrawiam ;)
uwielbiam to uwielbiam !!!
OdpowiedzUsuńnie mogę się doczekać następnego rozdziału !
i szczerze uważam że powinnaś wysłać tą książkę na jakiś konkurs przecież zawsze warto spróbować, nic nie stracisz a możesz jedynie zyskać !
pozdrawiam ;)
uwielbiam to uwielbiam !!!
OdpowiedzUsuńnie mogę się doczekać następnego rozdziału !
i szczerze uważam że powinnaś wysłać tą książkę na jakiś konkurs przecież zawsze warto spróbować, nic nie stracisz a możesz jedynie zyskać !
pozdrawiam ;)
Yeeeeeeaaaahhhhhh!!!!!!! wreszcie, nareszcie!!!! kocham twojego bloga!!!! tylko prosze nich ten cały Coran nic nikomu nie zrobi Dobrze??? czekam na nexty :D <3
OdpowiedzUsuńzobaczymy, zobaczymy xD
Usuńdawaj, dawaj ! ♥ ciekawe co z Harrym . ;>
OdpowiedzUsuńi teraz weź się człowieku zastanawiaj o co temu Coranowi chodzi :D
OdpowiedzUsuńładnie napisany rozdział ^^
dziękuję, dziękuję, ale podwajam : )
Usuńkiedyyy następne bo tylko odświeżam i odświeżam ! ;o
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, ciekawe co będzie dalej:)
OdpowiedzUsuń