Od Autorki :
Dobra, przepraszam Was, że nie dodawałam rozdziałów, ale zepsułam kolejny komputer w domu i teraz siedzę u przyjaciółki i wydębiłam u niej komputer. Kochana Spencer < 3 . Jeszcze te całe egzaminy, postaram się dodać coś może w weekend, ale wątpię, szczerze przepraszam.
- To się zabawimy - powiedziałam do siebie cichutko, zamknęłam oczy, techniczna kazała mi iść.
Odetchnęłam i wyszłam na parkiet. Tłum szalał, widziałam biało-czerwone szaliki. Ludzie wykrzykiwali moje nazwisko. Uśmiechnęłam się szeroko i pomachałam do tłumu, stanęłam koło przyjaciółek. Wszystkie się uśmiechałyśmy. Byłyśmy pod wrażeniem, aż się Kate wzruszyła. Cała drużyna wyszła na boisko, Trenerka i pozostali siedzieli na ławce pod ścianą. Odśpiewałyśmy hymn, potem to samo zrobiło Finki. Przywitałyśmy się i zajęłyśmy swoje pozycje. I mecz się rozpoczął. Grałyśmy do trzech wygranych setów po dwadzieścia pięć punktów.
Pierwszą zagrywkę wylosowały Finki. Zaserwowała szybką piłkę, May ją odebrała, piłka poszybowała poza boisko. Straciłyśmy piłkę. Kolejna zagrywka. May znowu odebrała, teraz wiedziała co zrobić i piłka odbiła się wprost do Kate, która mi wystawiła. Wyskoczyłam i zaatakowałam jak najmocniej potrafiłam. Spotkał mnie blok, na szczęście piłka otarła się o ich palce i wyszła na aut. Pierwszy nasz punkt. To było proste. Spencer weszła na zagrywkę. Podrzuciła wysoko piłkę i wyskoczyła do niej, piłka poleciała prosto na siatkę. Myślałam, że nie przejdzie, przynajmniej tak to wyglądało. Ale jednak się myliłam. Piłka odbiła się od siatki i odbiła się od parkietu na stronie przeciwnika. Zdobyłyśmy punkt ! Kolejny. Mecz był zaciekły. Szłyśmy łeb, w łeb. W setach było po dwa, w punktach prowadziły one. Dwadzieścia trzy do dwudziestu jeden. Był ich serwis. Finka zaserwowała. Odebrałam, poczułam swędzący ucisk w nadgarstkach. May wystawiła, a Spencer wykonała miękką kiwkę. Niestety to nie koniec, przeciwniczki odebrały, z dziwną lekkością, jakby od małego nic, tylko grały w siatkówkę. Spotkały się z naszym blokiem, był on dla nich nie do pokonania. Zdobyłyśmy punkt ! Coraz bliżej do nich, zauważyłam, że jednak mamy szanse na wygraną. Przybiłyśmy sobie piątki. Dwadzieścia trzy do dwudziestu dwóch. Kate przejęła piłkę. Pięknie zaserwowała, mocno i idealnie na róg. Przeciwniczka wykonała pad w kierunku piłki, ta poszybowała wysoko, nie zagrały na trzy podania, gdyż kolejna zawodniczka po prostu przebiła piłkę od nas. Odebrałam, Lily mi wystawiła i May zwieńczyła nasze dzieło. Punkt dla nas, oby tak dalej. Trenerka pokazała nam kciuki w górę. Wierzyła w nas całym sercem. Aaron zdenerwowany siedział na ławce. Miałam spocone ręce, wytarłam je o parkiet. Może to i dziwne, ale zawsze skutkowało w stu procentach. Podłoga zapiszczała od pociągnięcia moich mokrych rąk. Tej sztuczki nauczył mnie asystent Trenerki. Podniosłam się i zaczęłam klaskać wraz z tłumem dopingując Kate. To był as serwisowy, widać nasz doping jej służył ! Remis, w końcu. Tak blisko wygranej. Chciałam, żeby mecz już się skończył. Kate zaserwowała ponownie. Aut. Piłka meczowa dla Finlandii. Nie spodobało mi się to. Nie możemy tego przegrać, nie teraz. Trener przeciwniczek zmienił serwującą zawodniczkę. Tłum ryczał jak oszalały. Finka podrzuciła piłkę, emocje sięgały zenitu, ta piłka mogła decydować o naszej przegranej. I zaserwowała, May z zaskakującą lekkością odebrała piłką, niestety poleciała ona bardzo wysoko, tuż przy siatce. Spencer wyskoczyła do piłka i kiwnęła na stronę przeciwnika. Dziewczyna wykonała pad, piłka odbiła się na aut, żadna z zawodniczek nie zdążyły dobiec. Remis, tak ! Nie przegrałyśmy, mamy jeszcze szanse ! Super, każda z nas przybiła sobie piątkę, nasze uśmiechy były szerokie od ucha do ucha. Teraz moja kolej, ja serwuje. Odetchnęłam głęboko, wzięłam piłkę, odsunęłam się od linii końcowej, obróciłam się plecami do mojej drużyny, pocałowałam piłkę i szepnęłam "Zrób to dla mnie, ten jeden raz". Jeszcze jeden głęboki wdech. Obróciłam się twarzą do boiska, teraz albo nigdy. Podrzuciłam wysoko piłkę, rozbieg i uderzenia. Mój serwis przeleciał gładko nad siatką, miałam wrażenie, że to autowa piłka, ale Finka nie dała kontynuować moich rozmyślań, bo odebrała go. Kolejna wystawiła, May nie dała jej zaatakować, jej blok ją powstrzymał. Przeciwniczki straciły orientację i nie zdążyły kolejny raz zrobić grę na trzy. Punkt ! Meczowa dla nas ! Tłum szalał. Techniczni podali mi kolejną piłkę. Wytarłam spocone ręce o parkiet. Pocałowałam piłkę raz jeszcze. Szepnęłam na szczęście do niej "Współpracuj ze mną, ten ostatni raz. Dla mnie, dla nas". Zamknęłam oczy, podrzuciłam piłkę i wyskoczyłam. Uwaga, cisza ! Nic nie słyszałam, oprócz bicia mojego serca. Czas zwolnił, widziałam tylko piłkę obracającą się wokół własnej osi. Upadła na boisko. Dokładnie w sam środek linii boiska ! WYGRAŁYŚMY !!
- Nawet nie wiecie jak wielkie to jest osiągnięcie dla nas, dla was i ogólnie dla Polski. Jestem z was niesamowicie dumna. To wszystko jest jakieś niesamowite zrządzenie losu ! Dziewczyny dzisiaj to my idziemy zaszaleć ! Więc macie się zebrać i jedziemy na imprezę. Nawet Ty, Em, możesz odrobinę pójść na całość - zaśmiała się Trenerka.
Aaron też nie ukrywał radości, podbiegł do May i mocno się do niej przytulił. Ona zachichotała, to aż było dziwne, w ogóle do niej nie podobne. Po chwili on i nasza Trenerka wyszli z szatni. Wszystkie się powoli zbierałyśmy pod prysznice. Nic mi się szczerze nie chciało. Teraz właśnie dochodzimy do czasu teraźniejszego. Właśnie w tej chwili miałam ochotę się poddać. Nie wiem nawet czemu. Po prostu nie miałam na nic ochoty, nic mi się nie chciało. Zaszłyśmy tak daleko, a jeszcze było za dużo najwyraźniej do końca. Większość moich dziewczyn wyszło z łazienki, więc wzięłam ręcznik i poszłam się umyć. Gdy już wychodziłam, byłam sama w łazience. Spojrzałam w lustro i poczułam jak cała niechęć do siebie jeszcze bardziej wzrasta. Pomyślałam sobie o Harry'm i po prostu nie miałam już nawet na imprezowanie ochotę. Poszłam się ubrać, w szatni czekały na mnie tylko May i Spence. Nikt poza nimi.
- Pospiesz się, ciołku - powiedziała uradowana Spencer.
- Te, patrz na jej minę. Nawet się nie cieszy, co z Tobą ? - powiedziała zdziwiona May.
- Tak jakoś, nie mam nastroju, to przez te wszystkie dziwne sytuacje ostatnio i jeszcze Ellie, i ten koleś, i Harry. Szkoda gadać... - powiedziałam znudzona.
Powoli się zaczęłam ubierać. Usłyszałam jak telefon wibruje mi w torbie, zignorowałam go, pewnie to znowu Coran. Jeszcze tego mi brakuje. Powiedziałam, żeby dziewczyny na mnie nie czekały, spotkamy się w autobusie, bo zajmie mi to jeszcze trochę. Poszły, zostałam sama w pomieszczeniu. Po chwili byłam już caluteńka gotowa. Uczesałam się i poszłam jeszcze raz do łazienki, żeby zobaczyć czy na pewno jest wszystko dobrze. Ale ni wyglądało jakoś źle, zwyczajnie. Rurki, koszula w kratę i okulary na czubku głowy. Poszłam po torbę i wyciągnęłam telefon. Wybrałam numer Corana. Nawet jednego dźwięku nie usłyszałam oczekiwania, jak on odebrał.
- Halo ? - powiedział szybko.
- Tu Emily, powiedz o co Ci w ogóle chodzi ? ! Dzwonisz do mnie od rana i wyzywasz, jakbym puszczała się na ulicy ? Co z Tobą jest nie tak ? - powiedziałam i starałam się trzymać twardo, tylko, żeby głos mi się nie załamał.
- Pytasz się mnie co jest ze mną nie tak ? Nasłałaś na mnie gliny ! Oskarżono mnie o kradzież i gwałt ! - skrzyczał mnie.
- Nic nie nasyłałam, ciągle miałam treningi i byłam w szpitalu, nie miałam jak ! O jaką kradzież ? ! - powiedziałam zdziwiona, zaczęliśmy do siebie krzyczeć.
- O klucze do jakiegoś Styles'a, no i gwałt Ciebie. Pewnie dzisiaj, albo jutro wezmą Cię na badania.
- Świetnie... - zrozumiałam, co Harry zrobił.
Nic nie powiedziałam, po prostu się rozłączyłam. Mój "obrońca" odpłacił się i mi i jemu z aż za dużą nawiązką. Nie dość, że mnie wrobił to jeszcze siebie. Wybiegłam z budynku, złapałam dziewczyny przy busie i wyciągnęłam na stronę, żeby nikt nas nie słyszał. Powiedziałam im całą historię z dzisiaj. Stały jak wryte. Co niby miały powiedzieć, sama nie wiedziałam co mam teraz zrobić.
Wsiadłyśmy do autobusu i pojechałyśmy do domu. May usiadłyśmy wszystkie u mnie w pokoju na sofie.
- Dzwoń po Harry'ego niech nam wszystko wytłumaczy... - powiedziała Spencer.
- Co tu tłumaczyć, wściekł się i doniósł na niego psom - powiedziała May obojętnie, ale wyciągnęła telefon i zadzwoniła - Halo ? O cześć, Hazz, wpadnij do nas, mamy świetne wieści i musimy z kimś iść na imprezę... No dobra, spoko. Do zobaczenia, pa - rozłączyła się - Będzie za dziesięć minut.
- Chcesz naprawdę z nim gadać ? - powiedziałam do Spence.
- Tak, chcę wiedzieć, czemu jest taki głupi...
Dłuższeee rozdziały ! prooooosze ! *.*
OdpowiedzUsuńja tak kocham czytac tego twojego bloga !!! <333
dodaj rozdział jak najszybciej ..
PS. czekam z niecierpliwością !
JESTEŚ MEEEEGA ! <3
tak w ogóle to będzie kolejna przerwa, bo wyjeżdżam 4-11.05 . więc też nie zbyt będę mogła się rozwijać pisarsko xD
Usuńnastępne ! ;D
OdpowiedzUsuńchciałoby się, nic nie mam : p
Usuńze tak powiem jednym slowem ZAJEBISTE ! ♥
OdpowiedzUsuń"fenku" ~ Spencer
Usuńej no nie w takim momencie!
OdpowiedzUsuńHarry<3
wiesz, no nie wybiera się weny i momentów w życiu : P
Usuńświetny rozdział :) naprawdę masz talent i pisz dalej, nie przestawaj xD a mam nadzieję że kolejny rozdział się jeszcze dziś pojawi ; D
OdpowiedzUsuńchyba będę musiała przestać na dłuuugo, wiem, że mi tego nie wybaczycie, ale jakoś tak wyjdzie ; /
UsuńO rany. Klucze do Stylesa. !?? Haha. Czeka! Na następny. :-*
OdpowiedzUsuńwiesz, ma się tę główkę ; *
UsuńBardzo lubię częśc w której opisujesz mecz. Czuję się tak jakbym tam była. O to chodzi więc gratuluję i czekam na następną cześc:)
OdpowiedzUsuńno wiesz, ma się w głowie za dużo siatkówki, to trzeba to gdzieś przelać. postaram się pisać na wyjeździe, mam nadzieję, że na Majorce będzie wi-fi xD
Usuńna Majorce?! foch na cb :D
OdpowiedzUsuńrozdział jak dla mnie taki sobie. miałaś lepsze, choć zaciekawił mnie wątek z Coranem i Harrym. to jak wrócisz, to dawaj rozdział ;D aa, i miłego wypoczynku :3
Ty jesteś jednym słowem
OdpowiedzUsuńZAJEBISTA!!!!!!!!!!!!
Kocham twojego bloga :D