sobota, 28 kwietnia 2012

Rozdział 12 - Trochę Wyjaśnień

Od Autorki : 
Jak ktoś nie czytał ostatnich paru komentarzy, jakie pisałam do was to wyjeżdżam 4-11.05 i nie wiem, czy u mnie w hotelu będzie Wi-Fi. Jak będzie to postaram się coś wykombinować. Rozdział nie jest za długi, ale naprawdę nie mam czasu i ochoty siedzieć na głowie moim przyjaciółką z jakiejś tam książki powodu (wiem piękna składnia, wzoruję się na moim mistrzu Mozil'u xD). Miłego czytania, baajoo ! <3






Siedziałyśmy w moim pokoju, czekając na jakiegoś głupka. Byłam w sumie trochę zdenerwowana, wiem, co zrobił, ale nie miał szczerze powodu. 
- Spokojnie, co ? Nie powie nic, czego byś nie wiedziała - pocieszyła Spencer.
- Taa, tego nie wiemy - powiedziała May obojętnie, obchodziło ją to mało, ale z względu na mnie nie chciała być nie miła.
- May ! - Spence ją uderzyła w udo - Pesymista się znalazł, daj jej spokój, ona się tu zamartwia. Debile dwa się dobrały.
- I trzeci siedzi i gada głupoty - skomentowałam.


Usłyszałyśmy, że ktoś otworzył drzwi. Potem tupot na schodach, aż w końcu chłopak usiadł na kanapie zdyszany lekko. Harry spojrzał na nas trochę zdziwiony, to była jak cisza przed burzą. Nie przespał ostatniej nocy, chyba nie spał od paru dni. Jego ubrania były wymięte i brudne. Nie pachniał na szczęście brzydko, robił to co za pewne większość, czyli po prostu wypsikują na siebie połowę dezodorantu, żeby sobie nie zrobić wstydu, że się nie myli. Ech, Ci leniwi faceci. 
- To ? Siedzimy w takiej ciszy, że aż się boję - powiedział Harry zdezorientowany.
- Ekhem... - powiedział, udając znaczące chrząknięcie do Spencer, zarazem dźgnęłam ją lekko palcem w brzuch, żeby coś powiedziała.
- No to wczoraj zadzwonił do Em Coran z wyzwiskami, jaka to ona nie jest. Ta już takiego doła złapała, dzwonił tak przez cały dzień. Aż w końcu nasze kochanie, zebrało się na odwagę i zadzwoniło do niego. Otóż ktoś - spojrzała na niego pesząco - zgłosił oskarżenie o kradzież twych kluczy i gwałt Em. Hmm... Któż to mógł być ? - May się zaśmiała krótko, wszyscy spojrzeliśmy na nią pytająco, ona tylko wzruszyła ramionami.
- Co z tego, byłaś już na komendzie, żeby zrobić badania ? - zapytał mnie jakby nigdy nic, nawet się nie przejął całą sytuacją, jakby nie słyszał co do niego powiedziała moja przyjaciółka.
- Nie rozmawiam z Tobą, mało mnie to obchodzi i tak zniosę zarzuty - powiedziałam krótko, nie chciałam oskarżać Corana, w końcu byłam pijana i to całe zamieszanie.
Naprawdę tylko przysporzyłabym mu więcej kłopotów. Poza tym nie chcę wiedzieć co dokładnie się stało tamtej nocy. Wolę żyć w nieświadomości, chociaż po pierwszym telefonie Corana, który odebrałam nie było wątpliwości, że mnie "zaliczył". Tak ogóle to Harry nie powinien się do mnie odzywać, czym bardziej to wszystko zgłaszać. Co mu w ogóle strzeliło do tej pustej głowy, co ? Tak go zmieszałam z błotem wczoraj, czy przedwczoraj, a on zgłosił to wszystko. 


Wszystkie dni mi się mieszają ze sobą, jakby czas przestał lecieć z odpowiednią prędkością. Traciłam powoli rachubę czasu. Moje życie zmieniło się nie do poznania przez parę trzech tygodni. Jakby moje życie obróciło się o sto osiemdziesiąt stopni. Zupełnie inny. Jakbym to nie ja była jego właścicielem. 
- Świetnie, zrobiłem Ci przysługę, a teraz się do mnie nie odzywasz. I jeszcze chcesz odrzucić zarzuty ? Przecież po tym wszystkim co Ci zrobił to się mu należy trochę sprawiedliwości ? - powiedział lekko poirytowany.
- Nie prawda, jeszcze mu klucze podłożyłeś pewnie, co ? - powiedziałam zdenerwowana.
- Nie, to już kłamstwo. Co Ty o mnie myślisz w ogóle ? - powiedział oburzony i aż wstał z kanapy, zrobiłam to samo, a dziewczyny przyglądały się z przerażonymi minami całej scenie.
- To co niby się stało, panie idealny ? - krzyknęłam.
- Tobie je dałem, wraz z bluzą, żebyś mogła wpadać do nas kiedy zechcesz. Ale nie, osądzaj mnie, masz rację, bo to ja jestem wszystkiemu winny. Na przykład temu, że się spiłaś, masz tatuaż, twój striptiz widział każdy facet w tamtym klubie, że kontuzjowałaś Ellie, że trafiłaś do szpitala i że w ogóle nas poznałaś ! - wykrzyczał i wybiegł z pokoju.


Usłyszałyśmy tylko trzask drzwi. Usiadłam zdezorientowana i zmęczona na łóżku, nie wiedziałam co zrobić. To wszystko stało się tak nagle, zarazem tak dziwacznie. Miałam mętlik w głowie coraz większy. Położyłam się na łóżku i powiedziałam, żeby dziewczyny wyszły, żeby dały mi spokój, bo już nie wytrzymuje. Nie chciały wyjść. Spędziłyśmy tak popołudnie. Na zwykłym siedzeniu. Po prostu byłyśmy, nic nam nie było potrzebne. Wystarczyły nam własne dusze i obecność. 


Słońce zaszło, trzeba było się zastanowić, czy idziemy na imprezę. W końcu powinnyśmy się zrelaksować, miałam powoli już wszystkiego dość. Chciałam być taka zwykła, niczym się nie wyróżniająca. Zwykła Em ? Nie ma szans, najpierw trzeba ją znaleźć. Koniec tego, muszę się z tego wyrwać, idziemy zaszaleć ! Koniec nudy, szarej codzienności, zadręczanie się wszystkim co robię. Patrzeć na konsekwencje bez żadnej zabawy. Mam to już gdzieś, potrzebuje lekkiej zmiany, lekkiego porwania w rytm muzyki. Wstałam zadowolona z siebie. Wyrzuciłam dziewczyny do łazienki po ubrania. Po chwili byłyśmy już ubrane i wymalowane. Nie wyglądałyśmy w sumie jakoś super imprezowo, ale ważne, że wychodzimy z domu. nasze humory zdecydowanie się poprawiły. Wyszłyśmy z domu i pobiegłyśmy na autobus do miasta. Musiałyśmy dojechać do klubu "Puzzle", tak jak ostatnio. W mniej niż półgodziny dotarłyśmy na miejsce, wyłączyłyśmy telefony i poszłyśmy zaszaleć !


Bramkarz od razu nas wpuścił, bo pamiętał mnie jeszcze sprzed tamtego "incydentu". Oddałyśmy rzeczy do szatni, spotkałyśmy nasze znajome, a potem po prostu ruszyłyśmy na świecący się parkiet, żeby zaszaleć jak najzwyklejsze nastolatki. Nawet nie wiecie jakie to było uleczające, orzeźwiające i dziwnie zabawne. Nie przepadałam za takimi zabawami, ale jednak to mi się akurat podobało. Ludzie patrzyli się na nas i pewnie myśleli, że sfiksowałyśmy, ale miałyśmy to gdzieś, bo liczyła się teraz dobra zabawa. Zmęczona poszłam do baru po coś dla nas do picia. Poprosiłam barmana o trzy wody, czekałam aż wyciągnie z lodówki zimne napoje. Rozglądnęłam się po ladzie baru. Zauważyłam Harry'ego i Louis'a gadających z jakimiś panienkami. Czemu musieliśmy chodzić do tych samych klubów ? Ledwo co się pokłóciłam z tym debilem, a on już z jakąś dziewczyną ? Nie jestem zazdrosna, nie mam powodu. Nie mam, prawda ? Znaczy ja wam chcę uświadomić, że nie jestem. No, nie jestem... Nie ważne, nie wprowadzajcie mnie w błąd !
W każdym razie... Wzięłam te wody i poszłam do moich przyjaciółek. Po paru godzinach tańcowania w końcu usiadłyśmy na jakiejś różowej kanapie. 
- Gramy ? - powiedziała May ruszając brwiami.
Chodziło jej o naszą słynną grę w wyzwania. Standardowo, co jedno zadanie to gorsze, po trzech, czterech rundach leżymy na podłodze ze śmiechu. Brutalna gra dla osoby wykonującej zadanie, ale genialna dla oka.
- Pewnie ! - powiedziałam, przekrzykując muzykę.
- Kto zaczyna ? - zapytała Spencer, a wszystkie złapałyśmy się za nos, May była ostatnia, czyli przegrała, schyliłam się do Spencer i namówiłyśmy się jakie zadanie dostanie nasza przyjaciółka.
- Dobra, idź May do barmana i pocałuj go w usta - zachichotałyśmy, May spojrzała na nas jak na idiotki.
- Przecież ja mam chłopaka ! No głupki, a co jak Aaron to zobaczy ?
- Znasz zasady, twój problem ! - odpowiedziała chamsko Spence.
May nie miała wyboru, gorsze jest zadanie jako karę za nie zrobienie zadania. No to poszła do baru, barman się nachylił z pytaniem, ale ona nie traciła okazji i dała mu całusa. Ludzie dookoła zaczęli bić brawo. Zachichotałyśmy. Ta wróciła triumfując. 
- Niech będzie, teraz Em, idź do pierwszego z brzegu faceta, uderz go w twarz i powiedz "Jak mogłeś?" - Spencer aż zaklaskała.
Nic trudniejszego. Odciągnęłam faceta na bok od tańczącej tlenionej blondynki. Facet był umięśniony i bardzo postawny. Uderzyłam go otwartą dłonią w twarz, aż mnie ręka zapiekła, wykrzyknęłam słowa, która miałam w zadaniu wypowiedzieć. Chciałam się odwrócić, i wrócić czym prędzej do przyjaciółek. Ale koleś złapał mnie za przed ramię i obrócił do siebie, i odwinął mi w twarz ! Aż się obróciłam i zachwiałam. Ochroniarz mnie złapał. Mężczyzna chciał uderzyć ponownie, ale zdążyłam się zgiąć i to mój wybawca dostał z pięści w twarz. Rozpętała się bójka. Każdy facet jaki był w klubie włączył się w walkę. Dostałam się do przyjaciółek i starałyśmy się wydostać. Po kwadransie jakoś dostałyśmy się do szatniarza, który dał nam ubrania i wybiegłyśmy na ulicę. 
- I kto tu jest nienormalny ? - zapytałam, Spencer dotknęła mojego policzka, poczułam piekący ból.
- Masakra, lepiej chodźmy do domu. To będzie trzeba zakryć, czy coś. Nie pokażesz się tak nigdzie - włączyłam telefon, chciałam go schować do kieszeni, ale zadzwonił Lou.
- Tak ? - zapytałam nonszalancko.
- Gdzie jesteście ? - zapytał lekko zdenerwowany, jakby się martwił, że się nam coś stało. 
Chociaż nawet nas nie widział w klubie, był zajęty. Wyrywał "towar" dla Hazzy. Kultury trochę, błagam.
- Przed "Puzzle", a coś się stało ? - udawałam, że niby nic się nie stało.
- Dobrze, że wyszłyście, kto wszczął tą bójkę ? - zapytał zdyszany.
- Ja, tak w sumie, bo uderzyłam faceta w twarz, a potem on mnie i potem ochroniarz jego i potem koleś obok, no i tak dalej. A gdzie w ogóle jesteś i skąd wiesz o "Puzzle" ? - zapytałam jakbym go przecież nie widziałam.
- Też tam byłem razem z Haroldem. Właśnie wyszliśmy, o już Cię widzę - rozłączył się, a ja się obróciłam. Harry miał rozdartą koszulę i zaczerwienioną twarz, też pewnie dostał. Louis nie był tak obity, przynajmniej miał wszystko na swoim miejscu. 
- Oj... - Louis podszedł i dotknął mojego policzka, syknęłam cicho - Przepraszam, a to szmata. Za grosz kultury.
- Nie powiem, kto też nie ma za grosz kultury w tym towarzystwie - spojrzałam na poobijanego chłopaka.
- Dobra, nie skomentuje - powiedziała May - Jedziecie do domu ? Bo my nie mamy co robić, a Spencer nie miała nawet zadania - zaśmiała się.
- Jakiego zadania ? - zapytał Harry, May machnęła tylko rękę - W każdym razie jedziemy, możecie jechać z nami, jak tak bardzo wam się nudzi, ale u nas jest podobno jakaś imprezka mała, bo przecież jest dzień św.Patryka. Niall wbił się w zielony garnitur i teraz myśli, że jest fajny i ciągle biega po domu krzycząc "Jutra nie ma !" . Cokolwiek to ma znaczyć.
- Jakbyś chodził do szkoły to byś wiedział, że w celtyckiej kulturze dzień św.Patryka oznaczał ostatni dzień świata. Mówiona, że jutra nie będzie. Że to ostatni dzień, potem będzie tylko dzień Sądu Bożego. Wystarczyło słuchać co Nialler mówi, a nie potem udawać głupiego przy wszystkich - powiedziałam arogancko.
- Wiem pani najinteligentniejsza-na-świecie-co-wszystkie-rozumy-pozjadała - odpowiedział Hazz.
- Zamknąć się i wsiadajcie - rozkazał Louis.


Wsiedliśmy do czarnego vana i pojechaliśmy do rezydencji chłopaków. Gdy tylko dojeżdżaliśmy słychać było muzykę. Widać Niall jako Irlandczyk się bardzo szanował. Wiedział co to szaleć w ostatni dzień świata. Cały dom był ogromny. Miał białe ściany z zewnątrz i ogromne okna na schody, do tego drewniany płot, który zakrywał dom od zewnątrz. Auto stanęło. Weszliśmy do domu, a Louis powiedział, żebyśmy się pokazali świętującym, a ja mam iść z nim na górę. Weszliśmy po krętych schodach, a ja patrzyłam przez te majestatyczne okna. Widok był niesamowity, cała panorama Londynu, jak ze zdjęcia. Wszystko takie piękne, jak na dłoni. Górne piętro miało pięć drzwi, zapewne, każdy miał swój pokój. Każde drzwi były zupełnie inne. Były tak wystrojone, że od razu się wiedziało do kogo się wchodzi. Niall miał flagę Irlandii i pełno koniczynek, Liam miał Danielle, jakieś wąsy, dużo rysunków fanów, Harry miał wszystko, dosłownie Spongebob'a, cytat z każdej ich piosenki, dużo ich zdjęć, parę kotów, Zayn miał lusterka i odbite szminką czerwone usta na nich, a Louis miał marchewki i paski na swoich. Otworzył drzwi. Zwykły pokój, podobny do mojego, dużo zdjęć z przyjaciółmi, laptop, podwójne łóżko. Wszystko było w białych odcieniach. Usiadłam na łóżku, a on na obrotowym krześle przy biurku.
- Po co miałam się z Tobą tu szarpnąć ? - zapytałam, chociaż nie byłam zła, nie przeszkadzało mi to, uwielbiałam jego towarzystwo.
Mogłam mu wszystko powiedzieć, wyrywał mnie z przemyśleń i dawał mi po prostu do zrozumienia co mam robić.
- Byłaś ostatnio na TT, albo na naszym nieoficjalnym blogu ? - zapytał i wziął laptopa i usiadł koło mnie, włączył go i wszedł na Twittera. 
Pokazał mi tweety Harry'ego. Było parę takich jak "Life is a bitch and love it better, but not now" ; "Hate to being lied and hate to telling the truth" ; "Sun is shining and lies are lies" ; "Got to hide in shadows and need to grow up". Potem wszedł na jakiegoś bloga, wątpię, żeby Directioners wiedzieli o nim. Był tam wpis Harry'ego o tym, że miłość trzeba pielęgnować, a nie mścić się na ludziach, którzy chcieli ją zdeptać, że cokolwiek się stanie nie możemy się poddać, a jak się poddajemy to znaczy, że nie kochaliśmy naprawdę, że on przeprasza i on nie oczekuje wybaczenia, ale chcę, żeby to co było odeszło, niczego już nie oczekuje. Byłam trochę zdziwiona, nie sądziłam, że żywił coś na kształt miłości do mnie, na pewno była braterska, bo przecież tak naprawdę to się nie znaliśmy. Nie wnikam w to głębiej...
- Wiesz co on zrobił dzisiaj po powrocie od was ? - zaprzeczyłam - Zadzwonił do Corana i on tu przyszedł. Tak wiem, dziwne, potem się przeprosili i powiedział, że wycofa zarzuty jeżeli odda mu klucze i nigdy się do Ciebie nie zbliży więcej. Nie był gotowy tego obiecać, tego drugiego w sensie, ale w końcu się zgodzili. Wymiana poszła sprawnie. Patrz co on dla Ciebie zrobił, znaczy on myślał, że robi to dla Ciebie. Sama widzisz, że nie jest normalny ostatnio...
- Ale sam sobie na to zasłużył widziałeś co robił, no...
- Widziałem też rzeczy, których Ty nie widziałaś, nie było tu miło przez ostatnich parę dni.
- Jak na przykład ?

12 komentarzy:

  1. Protestuję przeciwko zatrzymywaniu w takich momentach. Czytasz, czytasz. Opowiadanie się "rozkręca" a tu nagle wielkie "Bum". Mam nadzieję, że będzie Wi-Fi tam gdzie będziesz i napiszesz wtedy kolejną częśc. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. zawsze konczysz w takim momencie że wariuje bo chce wiedziec co dalej ! . powtórze kolejny raz bo juz kilka razy dodawalam tu komentarze jestes MEGA ! <3 kocham twoją twórczośc naprawde !!! mam nadzieje ze bd miala to WI-FI albo wyszarpiesz komus komputer z internetem zebys mogła dodac nastepny rozdział bo nie wytrzymuje !!!

    po prostu TO JEST ZAJEBISTE !!!!! <33333

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział. Taki rozczulający pod koniec. Czekam na następny kochana :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam nadzieję, że szybko dodasz nowy rozdział. Czytałam też Twoje poprzednie opowiadanie i było ono MEGA! Mam nadzieję, że te będzie o wiele dłuższe. :D
    Zapraszam do mnie ;pp
    http://dream-come-true.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  5. Czekam na nowy rozdział i zapraszam do mnie ;)
    http://onedirectionobook.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. no kiedy następny ?????????????

    OdpowiedzUsuń
  7. Wracaj już :) Ja chcę kolejny :* Tak przy okazji. Masz TT? xx

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej!!!!!!!!!!!!
    Kiedy będzie nowy rozdział, bo ten jest świetny i już nie mogę doczekać się następnego!!!!!! <3<3<3

    OdpowiedzUsuń
  9. AAAAA !! nie wytrzymuje !!!!!!! KIEDY BD NOWY ROZDZIAŁ ???? CZEKAM I CZEKAM I DOCZEKAC SIE NIE MOGE . TO PRZYKRE ...

    Z UTĘSKNIENIEM TWOJA FANKA ; *

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nawet nie wiesz jak jest mi z tym źle, ale nie miałam jak i jeszcze koniec roku i to jakaś masakra po prostu, nie wiem czy uda mi się napisać go dzisiaj, ale się postaram, nigdy nie sądziłam, że dorobię się fana : D

      Usuń
  10. Odpowiedzi
    1. nie, oczywiście, że nie, ale nie miałam jak dodawać postów, postaram się poprawić : )

      Usuń