poniedziałek, 9 kwietnia 2012

Rozdział 2 - Oczy Mi Się Zamykają

Zbudził mnie niesamowity zapach jedzenia niosący się z kuchni. Spojrzałam na telefon leżący obok mojej poduszki. Było ledwo po ósmej. Zbiegłam po schodach do kuchni. Zobaczyłam już dziewczyny przy stole i zajadające się jajecznicą, popijając świeżym sokiem z pomarańczy.
- Dzień dobry, panienki ! - powitałam je
- Siema, siema, tu jest dla Ciebie, a Ty płacisz mi piątaka - powiedziała May, a ja usiadłam obok Spencer, gdzie czekało na mnie śniadanko
- Za co ten piątak ? - zainteresowałam się
- Założyłam się z Spence, że jak tylko poczujesz śniadanie to zbiegniesz na dół - zaśmiała się, a druga wyciągnęła monetę i jej dała
- To było z góry przegrane, łosiu - powiedziałam i zaczęłam jeść. Jajecznica jeszcze nie wystygła, zjadłam szybciutko i wypiłam do dna sok. Zmyłam po sobie naczynia i usiadłam z powrotem.
- Co robimy, bo mamy jeszcze dużo czasu do zbiórki ? - zapytała May
- Dzisiaj i tak mamy jechać na otwarcie zawodów, a popołudnie już mamy wolne, rozumiem, że już zacieszasz, Em ? - powiedziała przegrana, choć najwyraźniej nie przejęła się tym. Zastanowiłam się chwilę i przypomniałam sobie, że dzisiaj jest podpisywanie płyt ! Jak mogłam zapomnieć ? Aż oczy mi się otworzyły szerzej, przypomniałam też sobie, że ludzie wpuszczani do budynku są o godzinie szesnastej, do tej pory na pewno skończy się otwarcie. Już się doczekać nie mogłam ! W końcu zobaczę wszystkich na żywo. W jeden tydzień spełniły się, aż cztery marzenia naraz ! Spotkanie One Direction, wyjazd na Ryanair Tournament, wyjazd do UK i lot z przyjaciółkami. Niesamowite, wystarczy chcieć, a dojdzie się do wszystkiego własnymi siłami. Otrzeźwiałam i odpowiedziałam :
- O stara ! Będzie zajebiście ! - mówiłam bardzo już podekscytowana - Kurde zobaczę Harry;ego i Niall'a i Lou i Liam'a. Weź, nie wyobrażam sobie nawet tego ! Szkoda, że nie możecie iść ze mną - przycichłam na chwilę. W końcu wszystko robiłyśmy razem. Dziwnie jak miałam gdzieś iść sama, czy robić coś w pojedynkę. Chociaż May nie przepadała za chłopakami, a Spencer ich jedynie tolerowała, może lubiła, ale raczej nie w takim stopniu jak ja. May zawsze mówiła, że to banda pedałków, potem ja zaczęłam się z nią kłócić, jedynie Spence nas lekko uspokajała.
- Zapracowałaś na wejściówkę, a my przeżyjemy, co May ? - pocieszyła mnie przyjaciółka, May kiwnęła niechętnie głową, bo myślami była daleko stąd. Ostatnio zauważyłam, że była jakaś momentami smutna, co było zupełnie do niej niepodobne, chociaż nie będę wnikać, jakby się coś działo to wszystko byśmy ze Spencer wiedziały. Pobiegłam na górę po telefon, pierwsze co to napisałam na Twitterze, że idę na podpisywanie płyt, dobrze wiem, że niespecjalnie ludzie czytają moje tweety, ale nic mi nie zaszkodzi podzielić się ze światem moim szczęściem. Odłożyłam telefon i poszłam się ubrać. Ubrałam luźną zieloną czerwoną koszulkę z logiem mojej szkoły, a do tego dres, który dostałyśmy jako prezent od Trenerki. Zbiegłam po schodkach do kuchni.
- Idziemy biegać ? - zapytałam szczęśliwa
- May idzie zadzwonić do Aaron'a, a ja się szarpnę i idę, no to chwila muszę iść się przebrać, a Ty idź już przed dom - Spence pobiegła do swojego pokoju, a ja wyszłam na zewnątrz. Pogoda była "piękna" jak zawsze, była mżawka, wszystko było snute mgłą. Zaczęłam się lekko rozciągać, usłyszałam skrzypienie drzwi i zobaczyłam chudą, wysoką, bladą dziewczynę z piegami i burzą czarnych loków spiętych tak jak ja w kucyk. Byłyśmy ubrane dokładnie tak samo. Zrobiłyśmy krótką rozgrzewkę, po czym zapięłam kieszeń, gdzie był mój telefon. Biegłyśmy dookoła naszego osiedla, potem brzegiem lasu w oddali widziałyśmy miasto.
- Z jakimi drużynami jesteśmy tak w ogóle w grupie ? - zapytała moja przyjaciółka
- Z Californią, Anglią, Tunezją i Chinami, tak mi się wydaję, albo zamiast Chin jest Brazylia. W każdym razie Trenerka stwierdziła, że mamy ogromne szanse, ale ja wiem, że jakikolwiek mecz zagramy to nie mamy szans... - biegłam truchtem przed siebie omijając kałuże na drodze
- Skąd wiesz, może nam się uda ? - mówiła pewna siebie Spencer - Może jeden mecz, chociaż, proszę, byłoby miło
- W dalszym ciągu nie widzę żadnych szans - zaśmiałam się ironicznie, czułam jak moje płuca pracują
- Nie, no skoro się dostaliśmy tu to jakieś mamy - pocieszała sama siebie dziewczyna
- Może... - zamyśliłam się. Po przebiegnięciu parunastu kilometrów poczułam dopiero zmęczenie, była już prawie dziesiąta, więc pobiegłyśmy do domu. Wzięłyśmy torby z rzeczami na trening. Wybiegłyśmy na plac naszego osiedla, już wszyscy na nas czekali. Trenerka oznajmiła nam, że będzie dziesięciominutowe rozpoczęcie i mamy trening, bo jutro gramy z Californią. Wsiadłyśmy do busa, który zawiózł nas na stadion. Boisko było oczywiście pełno wymiarowe, a dookoła boiska były trybuny. Cała hala wyglądała jak prawdziwy stadion, gdzie rozgrywają się Mistrzostwa Świata. Wszystkie drużyny usiadły na trybunach, prezydent Londynu otworzył uroczyście zawody i przedstawił grafik pierwszych meczy. Jutro miały odbyć się pierwsze mecze, najpierw nasza grupa, czyli grupa A i grupa B będą rozgrywać mecze grupowe, czyli wychodziło po sześć meczy na dzień. Z każdej grupy po takim dniu zostaną dwie drużyny. Po naszym jutrzejszym meczu kolejny zagramy dopiero za tydzień, ale treningi będziemy miały codziennie popołudniu na halach zastępczych. Wyszłyśmy za tłumem z trybun i udałyśmy się na jedną z zastępczych hal. Od razu poszłyśmy całą drużyną do szatni, ubrałyśmy się w krótkie spodenki, nakolanniki i luźne zakrywające nam spodenki koszulki. Znowu zaczęłyśmy morderczy trening. Całe spocone wróciłyśmy do szatni. Wypiłam całą butelkę wody, ściągnęłam koszulkę i się polałam, potem poszłam pod prysznic. Umyłam się i ubrałam w jeansowe, jasne rurki, białą bokserkę i nową sportową bluzę z Hummel'a, którą dostała cała drużyna. Spięłam włosy w kucyk i dopięłam wsuwkami grzywkę do reszty głowy. Spojrzałam na telefon, było już wpół do godziny piętnastej. Poszłam do Trenerki po pozwolenie na pójście na podpisywanie płyt. Kobieta mnie zwolniła, a ja szczęśliwa zadzwoniłam po taksówkę. Pojechałam na miejsce spotkania. Z torbą sportową na ramieniu, plakietką-wejściówką na szyji stanęłam w tłumie dziewczyn bez wejściówek za dwadzieścia szesnasta. Po dłuższej chwili czekania ochrona otworzyła drzwi, posortowali nas na tych z zaproszeniem i na tych bez. Większość dziewczyn ich nie miała. One nie miały prawa przejść progu budynku. Biletów na spotkanie było jakieś pięć tysięcy, byłam na prawie samym końcu, no może byłam na oko czterotysięcznym fanem. Założyłam słuchawki na uszy i posłusznie czekałam na swoją kolej. Każda osoba stojąca w kolejce powinna mieć swoją płytę do podpisania, oczywiście ja nie zapomniałam swojej. Miałam limitowaną edycje ich płyty. Z każdą godziną czekania i słuchania w kółko tych samych piosenek zamykały mi się oczy ze zmęczenia. Nie dość, że byłam po podróży, wstałam wcześniej rano, wymęczył mnie trening, to czułam jakbym miała czekać do porąbanej śmierci w tym tłumie nastolatek ! Spojrzałam na telefon, żeby zmienić piosenkę i spojrzeć na zegarek. Była już dwudziesta pierwsza, jakby pomyśleć, że stałam tu już pięć godzin to, aż mi się wierzyć nie chciało. Spojrzałam wprzód, od zespołu nie dzieliło mnie za dużo dziewczyn, na oko jakieś trzydzieści, może czterdzieści. To, chyba jedyna dobra wiadomość jak dotychczas. Wyciągnęłam płytę, stukałam w nią nerwowo palcami. Podwinęłam rękawy do łokci, przełożyłam kosmyk włosów, który spadł mi przed oczy za ucho, wyciągnęłam butelkę wody i się napiłam. Trochę pobudzona dałam głośniej muzykę w słuchawkach. Po mniej niż sześciu piosenkach byłam jakieś dwie osoby przed pierwszym z chłopców, czyli Liam'em. Cały zespół siedział przy podłużnym stole, najpierw Liam, potem Zayn, Harry, Louis i Niall. Każdy fan podchodził do każdego członka zespołu. Ściągnęłam słuchawki, wdziałam uśmiech na twarz i podeszłam do Liam'a.
- No cześć ! - powiedział i zabrał ode mnie płytę, podpisał się w środku, przybił mi piątkę i podał płytę Zayn'owi, ten zrobił to samo, podeszłam do Harry'ego, który mi nawet nie powiedział cześć, jakby bał się na mnie spojrzeć, nadszedł czas na Lou.
- Cześć, cześć, jak się masz ? - zapytał z pięknym brytyjskim akcentem
- Genialnie, choć męcząco, a jak Tobie, nie boli Cię ręka ? - zapytałam przyjaźnie, chłopak zamyślił się na chwilę
- Wiesz, że jeszcze nikt się mnie tego nie zapytał ? Jak masz na imię ?
- Emily, mów mi Em, chociaż pewnie nigdy się nie spotkamy - uśmiechnęłam się i podałam mu dłoń
- Miło mi, pewnie nie, idź do Niall'a - spojrzał na płytę, którą podpisał i się zaśmiał, szturchnął Harry'ego, on go zignorował, podeszłam do Irlandczyka.
- Jejku, cześć, jesteś, chyba najładniejszą dziewczyną jaką dzisiaj widziałem - zaśmialiśmy się oboje - Ile jeszcze osób zostało ?
- Pewnie wszystkim to mówisz. Mało, zaledwie sto, może mniej - tę piękną chwilę przerwał mi telefon, który zadzwonił
- Nie prawda. Idź i odbierz, ale wróć zaraz, idź do ochroniarzy, którzy stoją tam, za nami. Wtedy spokojnie wrócisz i pogadamy - zaśmiał się. Ja zaczęłam szperać w torbie, w końcu znalazłam telefon. Odebrałam, to była Trenerka, powiedziała, że to pilne. Chciała coś jeszcze powiedzieć, ale mój telefon najwyraźniej nie wytrzymał napięcia. Bateria mi siadła. Nie miałam jak oddzwonić. Świetnie, coś się stało, a ja nie miałam jak oddzwonić, ani dowiedzieć się co się stało. Wróciłam do chłopaka podpisującego kolejne płyty, przykucnęłam, żeby nie przeszkadzać mu w wykonywaniu swojej pracy.
- Co się stało ? - zapytał, udając, że mnie nie widzi
- Telefon mi padł i głupio to zabrzmi prosząc Cię o twój, żebym mogła oddzwonić, ale to pilne, jestem tu sama z drużyną siatkówki, a coś się stało i Trenerka do mnie dzwoniła, ale wtedy mi komórka padła...
- Dobra, weź, ale jesteś winna mi przysługę, potem Ci powiem. Jest w kieszeni, wyciągnij go sobie - sięgnęła do jego kieszeni i delikatnie go wyjęłam. Poszła do linii, gdzie stali ochroniarze. Zakryli mnie, a ja mogłam spokojnie zadzwonić. Dobrze, że przynajmniej numer znałam na pamięć. Miał taki sam telefon jak ja, tylko, że jego Blackberry było białe. Odblokowałam klawiaturę, na tapecie miał pozostałą część zespołu jedzącą pizzę. Śmiesznie to wyglądało, każdy miał inną minę, Harry nie mógł trafić pizzą do buzi, Louis'owi się ciągnął ser, Zayn patrzył się na kawałek pizzy jakby to była jego ukochana, a Liam walczył na spojrzenia z łyżką, która leżała obok jego talerza. Zaśmiała się z nich i napisałam numer. Zadzwoniłam, Trenerka powiedziała, że wszyscy pojechali do klubu o nazwie "Puzzle" i, żeby pojechała sobie do nich po klucze. Nie mówiłam wam, ale ja miałam zakaz wchodzenia do klubów, bo zawsze kończy się to policją i karą. Nigdy nic nie piłam, byłam grzeczna, ale lubiłam zaszaleć i robić głupoty z przyjaciółkami. Rozłączyłam się. Drzwi do budynku się zamknęły, bo było już mało fanek. Otwarte było jedyne wyjście. Mogłam już policzyć dziewczyny w kolejce. Szybko to zrobiłam i poczekałam, aż wszystkim podpiszą płyty. Po dziesięciu minutach wróciłam do stołu, cała hala była pusta. Mój głos niósł się po całym pomieszczeniu.
- Proszę - oddałam mu telefon - Moje zadanie ?
- Wpisz mi swój numer, będę miał to z głowy - zdziwiona wpisałam swój numer mu na telefon i podpisałam "Em, ta ładna fanka z podpisywania płyt" - Wystarczyło wpisać Em, też bym zapamiętał - zaśmiał się - Co się stało z panią Trener ?
- Pojechały do klubu i mam wziąć od nich klucze, na marginesie to mam zakaz chodzenia do klubów, bo nikt mnie nie będzie pilnował, żebym nie piła - zaśmiałam się
- My jedziemy teraz do domu, gdzie Cię podwieźć ?
- Nie trzeba, sama się przejdę. Tylko zastanawia mnie, gdzie jest klub "Puzzle" ?
- No to Cię zawieziemy, bo to po drodze. A gdzie mieszkacie, to jeszcze do domu Cię podwieziemy, żebyś bezpieczna była, bo już późno.
- Sama nie wiem... Jakoś w Ashford, na Desford Way. Tam jest takie osiedle, wszystkie tam mieszkamy.
- To wiem, gdzie to, to pojedziesz ze mną, a oni sobie do domu od razu pojadą. Chłopaki ! - cały zespół zebrał się, trochę zdziwieni byli moją obecnością, Louis się do mnie szczerze uśmiechał, Harry patrzył w podłogę, a Liam i Zayn rozmawiali ze sobą o jakieś hindusce. - Plan mamy taki, że odwozimy Emily do domu, ale najpierw jadę do "Puzzle" po jej klucze. Ktoś chętny jechać z nami ? - powiedział Niall
- Nas możecie do klubu powieźć - powiedział Zayn za niego i Liam'a.
- Dobra, czyli tyle, a wy do domu. To chodźmy. Masz wszystko ? - zapytał mnie Irlandczyk
- Tak, raczej - odpowiedziałam. Wyszliśmy w czwórkę z budynku, było pusto, żadnych fanek. Weszliśmy do czarnego samochodu. Niall pokierował szofera i po chwili wysiadłam przed klubem. Weszłam do środka, na szczęście byłam na liście, Liam i Zayn mieli problemy, więc powiedziałam że są ze mną, za co byli bardzo wdzięczni. Podeszłam do baru i zauważyłam Spencer.
- Jak fajnie, że jesteś ! - powiedziała - Stęskniłam się za naszym głupiutkim imprezowaniem ! - przytuliła mnie i mówiła, przekrzykując bity z głośników
- Ja tylko po klucze, Trenerka do mnie, że nie ma zamiaru mnie odbierać z komendy - krzyczałam, Lucy dała mi klucze - Gdzie jest May ?
- Aaron przyjechał ! To była jego niespodzianka ! Zazdroszczę jej ! Są tu gdzie razem - powiedziała - To leć już, zanim znowu coś wymyślisz, widzimy się w domu - powiedziała i pocałowała mnie w policzek na pożegnanie. Szłam ku wyjściu, gdzie czekał Niall. Nagle ktoś mnie podniósł, obróciłam głowę, a tam był Aaron. Zaśmiałam się, pocałowałam go w policzek i przytuliliśmy się. Powiedziałam, że muszę lecieć i, że widzimy się jutro, kiwnął głowę i mnie puścił. Razem z Niall'em wsiadłam do auta. Kierowca powoli ruszył.
- Mówiłaś, że nikogo tu nie masz ? - powiedział lekko zirytowany, jakby kolejna fanka go okłamała, byle, żeby z nim porozmawiać
- Bo nie mam, to chłopak mojej przyjaciółki, przyjechał do niej - odpowiedziałam obojętnie
- Fajnie. Nie masz żadnego chłopaka, czy coś ?
- Nie, na razie skupiam się jedynie na siatkówce. Muszę trzymać się tego, żeby nie upaść.
- Siatkówka ? Ja jestem beznadziejny, ale i tak lubię w nią grać. Czyli na zawody w siatkówkę przyjechałaś ?
- Tak, jestem z Polski, o ile wiesz, gdzie to jest - zaśmiałam się
- Wiem, mamy tam fanki, genialne dziewczyny. Ile zawody będą trwać ?
- Jakieś dwa-trzy tygodnie, chyba. Nie wiem dokładnie, bo nic nie jest pewne, zależy do meczy. - samochód się zatrzymał, kierowca z przodu oznajmił, że dojechaliśmy na miejsce, podziękowałam za podwiezienie i wyszłam z auta. Niall krzyknął za mną :
- Zobacz swoją płytę, uśmiejesz się - powiedział - Zadzwonię jutro !

Padnięta weszłam na drugie piętro do swojego pokoju. Podłączyłam telefon, żeby się naładował, a sama położyłam się na łóżku i zamiast spojrzeć na płytę osunęłam się w ramiona Morfeusza. Byłam wykończona. Po prostu za dużo wrażeń jak na jeden dzień, jeden niesamowity dzień. W końcu poznałam swoich idoli i nawet jeden odwiózł mnie do domu ! Jestem niezła, skoro to zrobił. Teraz patrząc z perspektywy czasu, nie sądziłam, że stanę aż tak daleko. Że po prostu poprowadzą mnie marzenia. Jakby to co wydawało mi się w Polsce nie osiągalne zdobędę w Wielkiej Brytanii. Chociaż mówię wam wszystko to co jeszcze nie jest pewne, bo mój wyjazd nie dobiegł końca, jesteśmy w finale, wszystkich rozgrywek. Nie wiem jak to się skończy, ale wiem, że z moimi przyjaciółkami. Na zawsze razem, gdzie one tam ja, gdzie ja tam one. Moje życie bez nich nie byłoby tak fantastyczne jak teraz jest. No dobra, ale nie mogę zdradzać wam wszystkiego co stanie się za parę tygodni. Pamiętajcie po nitce do kłębka, nic nie wiecie. I nic nie przeczytaliście, nawet nie wiecie, że jesteśmy w finale. Więc ciiiii ! 

10 komentarzy:

  1. Super super super!! Ja już chcę kolejny rozdział!! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest super. Wow.
    Tylko jedna moja prośba. Możesz zmienić czcionkę, bo trochę męczy mnie ona. Z góry dzięki :)
    Czekam na NN. :>
    + ZApraszam do mnie---> another-world-onedirection.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo podoba mi sie ten rozdział.Już nie mogę się doczekac środy.Dziękuję na odpowiedź na komentarz.Pozdrawiam.:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Super ! Naprawdę jesteś genialna . Ty masz jakiś wrodzony talent do pisania , haha :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jesteś genialna!!
    Ja cię normalnie kocham!!
    A to że masz talent pisarski to naprawdę prawda.
    Zapraszam do mnie :
    momentsofonedirection.blogspot.com
    :D

    OdpowiedzUsuń
  6. kocham to ! < 3 Jezu jesteś The Best ! < 3 kocham Twój blog . :D

    OdpowiedzUsuń