wtorek, 10 kwietnia 2012

Rozdział 3 - Union Jack Na Szczęście

Od Autorki :
Dodaję teraz, bo później czasu nie będę miała : )


No i kolejny dzień ciężkiej, ale pracy którą kocham. Dzisiaj pierwszy mecz, w sumie to przecież będziemy grać  trzy mecze. Będzie ciężko, ale nie ma odwołania. Damy z siebie wszystko. Wstałam, spojrzałam na telefon, jeden sms nieprzeczytany. Numer nie był nawet zapisany, otworzyłam wiadomość. Było w nim napisane "Co panienka dzisiaj robi ? Chłopak z zespołu już się nudzi". Skapnęłam się, że to Niall. Ten sms zaczął bardzo dobrze dzień. Przypomniałam sobie o płycie. Wyciągnęłam z torby podpisaną płytę. Otworzyłam pudełko. Były tam podpisy "Louis x x", "Zayn :)", "Liam", "Ładna jesteś, Irlandczyk się zna" i co mnie zdziwiło "+44 171 546 223, zadzwoń jak Ci się będzie nudzić - Harry". Od kiedy to Harry rozdaje swój numer dziewczynom. Pewnie dlatego Niall mnie podwiózł, był miły, a Harry nawet na mnie spojrzał. Chociaż mógłby mi cześć powiedzieć, a nie w podłogę się patrzeć, jakbym była powietrzem. Zignorowałam wszystkie myśli i poczułam jak bardzo śmierdzę. Byłam jeszcze w ubraniach z wczoraj. Położyłam płytę na biurku, wzięłam sportowy dres i poszłam się umyć. Prysznic był jak błogosławieństwo. Nawet nie umyłam włosów, bo po meczu będą tak mokre od potu jakbym właśnie je umyła. Zakręciłam kran i złapałam ręcznik. Wytarłam się cała i ubrałam spodnie od dresu, potem luźną czarną bluzkę, nie mogłam znaleźć mojej nowej bluzy, pomyślałam, że pewnie została na hali, więc Trenerka ją wzięła. Rozpuściłam włosy, rozczesałam je i z powrotem związałam, podpięłam grzywkę wsuwkę, potem gumką-opaską zgarnęłam resztę włosów, żeby nic mi nie przeszkadzało w grze. Spojrzałam w lustro przed wyjściem z łazienki. Wyglądałam w miarę przyzwoicie, no może nie jak dziewczyna, ale przynajmniej wygodnie będzie mi się grało. Spojrzałam na zegarek, który stał na szafce z ręcznikami. Było ledwo po dziewiątej. Usłyszałam jak ktoś otwiera drzwi frontowe. Zbiegłam cicho po schodach, żeby nie obudzić przyjaciółek. Drzwi frontowe się powoli otwierały. Stałam na schodach, żeby pierwsza zauważyć osobę, a nie żeby ona mnie zauważyła. W końcu osoba stanęła w przedsionku i zamknęła delikatnie drzwi. To był chłopak May. Pewnie chciał zrobić jej niespodziankę. Pomachałam do niego, kiedy mnie zauważył. Uśmiechnął się szczerze i poszliśmy do kuchni. Zamknęliśmy drzwi, żeby dziewczyny nic nie słyszały.
- Jak miło Cię widzieć ! - powiedziałam ściszonym głosem
- Nawzajem - powiedział grzecznie - Rozumiem, że dziewczyny śpią ? - kiwnęłam głową
- Nie mówiłeś, że przyjeżdżasz.
- Bo nie wiedziałem, że przyjadę. Trenerka powiedziała, że potrzebować będzie asystenta, przysłała mi bilet, zafundował mi Ryanair. Nie wiem, mówiła, że May coś się źle czuła ostatnio beze mnie.
- Nie zaprzeczę. Od razu uśmiecha się, gdy Cię widzi. Jak ja bym chciała kogoś takiego... - rozmarzyłam się na samą myśl
- W sensie mnie ? - zażartował Aaron
- Nie, głupku - odpowiedziałam - Kogoś na kogo widok nie mogłabym się przestać uśmiechać, gdyby był daleko to, bym się źle czuła, nie potrzebowałabym niczego, gdyby był przy mnie. Magiczne...
- Ale May tak nie uważa, to nie jest magiczne. Po prostu mnie lubi.
- Dobrze wiesz, że kłamie, nie potrafi powiedzieć co naprawdę czuje. Jak zawsze.
- Może i masz rację.
- Na pewno mam, nie kituj mi tutaj. Śniadanie ? - zapytałam i podeszłam do lodówki
- Pewnie, dla wszystkich ?
- Tak, a co, jakieś pomysły ?
- Żadnych, chociaż powinno być zdrowo i pożywnie, jak zawsze - powiedział i wyciągnął talerze. Położył je na stole.
- Tosty ?
- Plus owoce i jest.

Zaczęliśmy robić tosty, grzanki, kroić jakieś owoce. Położyliśmy wszystko na stole. Nie trzeba było nawet iść je budzić, bo już wstały i właśnie schodziły po schodach. Zajęliśmy miejsca przy stole.
- Smacznego - powiedziałam i zaczęliśmy jeść.
- Dzięki, nawzajem - powiedziała z pełnymi ustami Spencer. Zaśmialiśmy się wszyscy. Usłyszałam jak mój telefon dzwoni. Pobiegłam do swojego pokoju. Nie spojrzałam nawet kto dzwoni, po prostu odebrałam. 
- Halo ? - powiedziałam bez zastanowienia
- Cześć, tu Harry - usłyszałam w telefonie
- Eee... No cześć ? - odpowiedziałam niepewnie - Coś się stało ?
- Nie, no znaczy tak - powiedział lekko zmieszany
- Tak ? - zapytałam zdziwiona
- Zostawiłaś bluzę, tak mi się wydaję, że to twoja. Niebieska z czarnymi wstawkami z Hummel'a ? - zapytał
- Jejku, dziękuję. Jest nowa, dostałam ją dwa dni temu od Trenerki ! Jesteś wielki. 
- Proszę, kiedy masz czas się spotkać, żeby Ci ją oddać ?
- Jutrze ? No chyba, że dzisiaj przyjedziesz na mecz do nas.
- Jaki mecz ? - zapytał, już się rozluźnił, nie denerwował niczym
- Gramy razem z drużyną w tych zawodach z Ryanair'a. W Ryanair Tournament. Dzisiaj gramy trzy mecze grupowe. Chyba, że nie lubisz siatkówki to spotkamy się jutro ? - powiedziałam 
- Postaram się dzisiaj wpaść, a o której macie mecze ? Bo nie wiem, czy się wyrobimy, bo mamy jeszcze umówiony wywiad i program. Więc nie wiem za bardzo. Wiesz, że sądziłem, że pierwsza zadzwonisz - zaśmiał się
- Też tak myślałam, jak przeczytałam dzisiaj rano twój wpis na płycie. No mecze zaczynają się o 12, my pewnie będziemy grać o 13-14, mecze trwać będą do jakoś 19. Rozegranych będzie 6 meczy. Wygrane dwie drużyny nie grają razem. Ich mecze zostają na ostatnie rozgrywki pod koniec tygodnia. Potem będą grać jeden mecz co dwa dni, tak do finałów - wytłumaczyłam
- Spoko, to pewnie wpadniemy, a gdzie ?
- W Earls Court Exhibition Centre, tacy fajni jesteśmy, że w najlepszej hali gramy - powiedziałam podekscytowana
- Dobra, to zapewne wpadniemy. Potrzebne są bilety, czy coś ?
- Nie, tylko na ostatnie mecze, ale te rozgrywki są otwarte. Zapraszamy w takim razie. Pa - pożegnałam się
- Masz koniczynkę ? - zapytał na pożegnanie
- Nie, jaką koniczynkę ? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie
- Na szczęście, albo bransoletkę, czy wisiorek ? - zaśmiał się ze mnie
- Nie, zostawiłam w domu moją koniczynkę, którą kupiłam sobie w Irlandii. Miałam nadzieję, że znajdę sobie coś tutaj, ale na razie nic nie mam, więc kiepsko. Teraz pozostaje wierzyć w swoje możliwości - odpowiedziałam
- No to coś Ci znajdę, przeszperamy nasze rzeczy z chłopakami i będziesz miała coś na szczęście. Do jutra, w takim razie - powiedział Hazza
- Okej, do jutra - pożegnałam się i rozłączyłam. Zapisałam jego numer. Zbiegłam po schodach do kuchni. Usiadłam przy stole i opowiedziałam moim przyjaciołom co wczoraj mnie spotkało. Jak to czekałam godzinami na podpisanie płyty, potem jak to dostałam telefon Niall'a, jak mnie podwieźli do domu i jaki to telefon odebrałam właśnie. Byłam taka podekscytowana ! Nigdy nie sądziłam, że zespół, który tak uwielbiam mógłby ze mną porozmawiać. A co dopiero, żeby dwójka z nich miała mój numer telefonu. Gdy opowiedziałam to wszystko tej trójce przy stole byli tak samo zdziwieni jak ja na początku. Nie sądzili, że oni zauważają kogoś w tłumie fanek. Też byłam takiego zdania, ale na szczęście się myliłam. Byłam taka radosna, że dałam się nawet do zmycia naczyń za wszystkich. Wzięliśmy wszyscy swoje rzeczy, jakieś jedzenie, stroje, zapasowe nakolanniki i wyszliśmy na plac, gdzie była zbiórka. Całą drużyną wsiedliśmy do autobusu. 

Przebrane w szatni słuchałyśmy jak Trenerka wraz z Aaronem zagrzewali nas do walki. Za chwilę miałyśmy wejść na boisko i zacząć się rozgrzewać do pierwsze meczu z Californią. 
- Pamiętajcie, macie grać jak zawsze. Spokojnie, przyjacielsko i nic się nie stanie jak raz przegramy, jedna przegrana to nie przegrana całego turnieju. Nisko na nogach i spokojnie. Pamiętacie jak ślizgałyśmy się w błocie ? - zaśmiałyśmy się na samo wspomnienie. Raz nie miałyśmy jak trenować, bo hala była zalana. Postanowiłyśmy grać na dworze, chociaż lało i było błoto. Wszystkie się ślizgałyśmy i przewracałyśmy. Było śmiesznie. Najlepsza zabawa po prostu. Dajcie dzieciom trochę błota, a ile zabawy z tego. Spróbujcie kiedyś, polecam. - Właśnie taka to ma być zabawa. Na pierwszy ogień idą oczywiście całą trójką Spencer, May i Em. Razem najlepiej sobie radzą. Bierzcie z nich przykład - pozostałe dziewczyny z drużyny się zaśmiały, kiedy to usłyszały - No nie z ich zachowania, czy głupich tekstów, ale z ich jakości gry i dobrego humoru. Wraz z nimi pójdzie Ellie, Jane i Kate. Taka drużyna najlepiej się odnosi. Jest na przecież piętnaście beze mnie. Każda pewnie wejdzie na boisko, ale tylko jak wygraną będziemy mieli w kieszeni. Teraz wszystkie pomyślcie co zrobicie z wygraną i macie potem być o krok bliżej do niej. Jasne ? - pokiwałyśmy głowami i wstałyśmy z ławek, stanęłyśmy w kółeczku, dałyśmy ręce do środka i krzyknęłyśmy razem - California nie ma szans, Polska wygra to bez kłamstw ! .
Wyszłyśmy w bojowym nastroju z szatni. Przeszłyśmy przez szary korytarz, gdy miałyśmy wejść na halę usłyszałam jak ktoś mnie woła. Obróciłam się i zobaczyłam Harry'ego. Podbiegłam do niego, a cała drużyna już weszła na boisko się rozgrzewać.
- Proszę, nie można grać bez szczęścia - dał mi naszyjnik z wisiorkiem z flagą Wielkiej Brytanii, obróciłam się, a on mi go zapiął.
- Dziękuję, muszę już iść, bo jestem w pierwszym składzie, jeszcze raz dzięki - powiedziałam
- Proszę, zniszczcie ich - złapał mnie za rękę, ja się zarumieniłam, ale żeby tego nie widział to po prostu pobiegłam na halę. Dookoła hali były trybuny. Nie były zapełnione po brzegi, ale ludzi było sporo. Zaczęłam się rozgrzewać ze Spencer. Najpierw przebiegłyśmy parę okrążeń, potem zaczęłyśmy się rozciągać. Wzięłyśmy piłki i zaczęłyśmy podania. Potem odbicia, zagrywka, aż w końcu atak. Dziewczyny z Californii wyglądały agresywnie. Były znacznie większe, niż my. Chociaż ich gra nie odpowiadała ich możliwościom. Jedyne co miały to siłę. Sędzia orzekł piłkę po naszej stronie. Pocałował wisiorek na szczęście i schowałam go pod koszulkę. I się zaczęło ! Miałyśmy grać do trzech wygranych setów. Pierwsza nasza zagrywka. May mocno zaserwowała. Widownia milczała, albo po prostu ja ich nie słyszałam. Czasem podczas meczu nie słyszę tego co dobiega z trybun, skupiam się jedynie na nas i piłce. Usłyszałam jak piłka z głośnym plaskiem odbija się od amerykańskiej zawodniczki. Kolejna leciutko odbija, wystawiając trzecią piłkę. Wraz ze Spencer wyskoczyłam do bloku, piłka odbiła się na środek ich boiska nie zablokowana z ich strony. Pierwszy punkt po naszej stronie. May serwowała tak do końca tego seta. Nie zepsułyśmy ani jednej piłki. Grałyśmy bardzo spokojnie, nie pokazałyśmy całego naszego potencjału, tylko blokowałyśmy i odbierałyśmy piłki. Cały mecz poszedł bardzo gładko. Wygrałyśmy trzy do zera. Łatwizna. Teraz przerwa, bo będzie grała California z Chinami. Jeżeli Cali przegra to automatycznie przegrywa cały turniej. Dwie przegrane dyskwalifikują całkowicie. 


Cała drużyna zeszła się do szatni. Trenerka i Aaron zaczęli znowu przemawiać :
- Dobrze zaczęłyście - powiedział najpierw jedyny chłopak w szatni
- Zdecydowanie na tak, nie za ostro, ani nie za lekko. W sam raz, nie pokazałyście, na co was stać. Pokazałyście, że one nie mają z nikim szans. Po tym meczu meczu będzie grać Anglia z Chinami, potem my z Chinami. Idziemy teraz na trybuny i patrzymy jak Chiny sobie poradzą. Oby tak dalej.
- Ale nie osiadajcie na laurach, dziewczęta - dodał "asystent"
- Dokładnie, a teraz sio ! - powiedziała pani Trener. Wyszłyśmy z szatni ubrane w dres, tylko ja bez bluzy. Poszłyśmy na trybuny. Usiadłyśmy razem. Po chwili zauważyłam Harry'ego i Liam'a idącego z jedzeniem parę rzędów przede mną. Wstałam gwałtownie o mało co bym sobie nie skręciła kostki o nogę Kate. Przeprosiłyśmy się i zeszła schodkami na niższe miejsca. Usiadłam obok Harry'ego.
- Masz moją bluzę, bo Trenerka twierdzi, że zaraz się przeziębię - on kiwnął głową i wyciągnął ze skórzanej torby moją niebieską bluzę, założył mi na ramiona - Dziękuję, że pamiętałeś
- Proszę, ładnie sobie poradziłyście - pochwalił nas 
- I tak nie macie szans z Anglią, ale okej - powiedział Zayn
- Nie widziałeś jeszcze jak gramy, kochany, zmiażdżymy ich. Sorki - powiedziałam odgryzając się
- Dobrze - powiedział Niall i przybił mi piątkę - Wystarczy, że trochę go przytemperujesz, a się już nie będzie odzywać - zaśmiał się Niall
- Kiedy gracie kolejny mecz ? - zapytał Lou
- Po następnym, który będzie. Zaraz będą Chiny i Anglia, potem my z Chinami się zmierzymy. Może w końcu coś zagramy, a nie. Ani jednego ataku nie było ! Normalnie nudno strasznie - powiedziałam ironicznie
- Zaraz się wykażecie i będzie dobrze - uspokoił mnie Liam
- Dobra, ja idę do szatni, jak coś. Ktoś chcę mi potowarzyszyć ? Bo nie lubię chodzić sama. - zapytałam, mając nadzieję, że ktoś mi jednak potowarzyszy. 
- Ja mogę - zaproponował Louis - Od razu pokażesz mi, gdzie jest rozpiska meczy 
- Dobra - wstaliśmy z miejsc i zeszliśmy niżej po schodach, weszliśmy do korytarze gdzie były szatnie. Na drzwiach czwartej był przyklejony napis : "Polska", który był napisany na naszej fladze. Weszliśmy do środka. On usiadł na jednej z ławek. Szatnia była prostokątna, wzdłuż ścian były ławki, a na końcu pokoju były małe okna, z których nic nie było widać. Podłoga był wykładana szarymi kafelkami, a na ścianach były wieszaki, zamieszone na kremowej ścianie. 
- Nie uważasz, że Niall jest słodki ? - zapytał Louis nagle, grzebałam właśnie w torbie, gdy to usłyszałam aż woda spadła z łoskotem na ziemię 
- Tak, ale jako fanka nie powinnam mieć zdania na ten temat, tak mi się wydaję - odpowiedziałam i podniosłam wodę z ziemi
- Dobra, a jako fanka to który z nas jest wg Ciebie najładniejszy ? - parsknęłam śmiechem
- Tego też nie mogę określać, bo mnie znacie i znielubicie mnie, albo coś - odpowiedziałam i usiadłam na przeciwko Louis'a
- No dobra... To kto jest wg Ciebie ładniejszy, nikomu nie powiem, w sensie nie im. Ja, czy Liam ?
- Niech Ci będzie, ale potem, żeby nie było wpadki - powiedziałam - Ja bardziej wolę Ciebie. Dalej
- Ja, czy Zayn
- Dalej Ty, ale w sumie po prostu uwielbiam Cię za charakter, a za nimi nie przepadam. Dalej
- Ja, czy Harry ?
- Przepraszam, Harry - zaśmiałam się
- Wybaczam, bo wiem, że jest słodki - roześmiał się
- Niall, czy Harold ? - zapytał po raz ostatni
- I tu nigdy zdecydować nie potrafię, bo Harry wydaję mi się za często podrywaczem, co mnie odrzuca, a Niall nie jest ładniejszy od Harry'ego, ale jest taki niesamowity, sympatyczny, romantyczny i po prostu niesamowity raz jeszcze. Harry ma wygląd, a Niall osobowość. Ale ja nic nie mówiłam. Właśnie i wiesz, która to od nas Kate ?
- Taka blondynka, wysoka, zielone oczy ? - kiwnęłam głową - To tak.
- Zapytaj Zayn'a co o niej myśli, bo jej się podoba - zaśmiałam się, wzięłam wodę do ręki i wstałam - Możemy iść, pokażę Ci jakie będą mecze.
- Nie, nie musisz, ja tak jedynie dla rozeznania - roześmialiśmy się
- Wredny jesteś, jednak. Normalnie nigdy, bym się po Tobie nie spodziewała.
- Bywa - wzruszył ramionami - Po Tobie też, bym się nie spodziewał, że jesteś taka miła, sympatyczna i zabawna.
- Czemu ? A co pomyślałeś jak mnie zobaczyłeś po raz pierwszy ? - zapytałam, zamknęłam drzwi do szatni i szliśmy wolno na trybuny
- Jak dziewczyny są ładne to są puste, albo szalone, albo to i to, o ! Albo są wredne, podłe i zniewieściałe - roześmialiśmy się
- W sumie to masz rację, ale jeżeli dziewczyna nie uważa się za ładną to taka nie jest. Po prostu za dużo osób mi mówi, jaka brzydka jestem, bo kiedyś byłam taka wredna. Nie dawałam ludziom żyć. Ktoś w końcu mi utarł nosa i jestem teraz jedynie nienormalnie roześmiana i lekko zwariowana. 
- Takich dziewczyn to warto szukać ze świeczką - zaśmiał się
- Dziękuję, jak myślisz mam jakąś szansę u któregoś z was ? Chociaż wiem, że to trochę głupie i mało prawdopodobne i raczej nawet by nie wyszło, bo przecież jestem z Polski i tak dalej. Tylko chcę wiedzieć... - zapytałam niepewnie. W sumie to nawet myślałam, że mnie wyśmieje, że nie odpowie, a on mnie sam zadziwia po prostu. Każdego dnia może pokazać jak bardzo różni się od pozostałych.
- Dobrze wiesz, że masz. Nie mogę Ci powiedzieć u którego, bo to by było niesprawiedliwe w stosunku i do nich i do Ciebie. Więc milczę jak grób - odpowiedział tajemniczo, weszliśmy po schodach do rzędu gdzie siedzieli chłopcy. Odprowadziłam Lou i poszłam do swoich. Trzeci mecz właśnie się zaczynał. Cała moja drużyna śpiewała jakieś przyśpiewki dla Chin. Świetnie się bawiłyśmy, nie myślałyśmy o kolejnych meczach, miałyśmy dobre humorki. 


Dobra, nie wiem jak wy, ale ja tam bym nie chciała czytać co się działo podczas meczy. W każdym razie Chiny przegrały. Teraz my miałyśmy z nimi zagrać. Jakbyście nie wiedzieli streszczając to wygrałyśmy trzy do jednego. Teraz Anglia miała zagrać z Brazylią, a potem my z Brazylią. Niepodważalnie Anglia wygrała z Brazylią. Już uplasowała się w finałowych rozgrywkach. Musiałyśmy wygrać z Brazylią, wiedziałyśmy, że się łatwo nie poddadzą. Ale z moim szczęśliwym Union Jackiem wygrałyśmy trzy do dwóch. Za parę dni miałyśmy zagrać z Anglią. Szczęśliwe wróciłyśmy do domu. Do późna oglądałyśmy filmy razem z Kate, Aaron'em, Spence i May. A ja sms-owałam z Harry'm. Ciekawie spędziliśmy noc. W końcu około czwartej położyliśmy się spać, a Aaron odprowadził Kate do domu i sam pojechał do siebie. Jutro Trenerka nam zapowiedziała ostry trening przed rozgrywkami finałowymi. Nic tylko skupić się na grze.

4 komentarze:

  1. Woooow. Super rozdział. Sama kocham siatkę.
    Czekam na kolejny rozdział, jestem bardzo ciekawe czy ona będzie z którymś z chłopaków..^^
    + Zapraszam do mnie -->http://another-world-onedirection.blogspot.com/
    ++ Dzięki za zmiane tej czcionki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. proszę, proszę : ) ; *
      oj, potem to będzie taka jazda, że masakra xD

      Usuń
  2. Super! Ja chcę już kolejny rozdział! Tak wgl to grasz w siatę?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. trochę, mam znajomą która chodzi do takiego klubu, więc wiem co opisywać. moja szkoła tylko gra w siatkówkę, taka tradycja, więc umiem w miarę ; )

      Usuń