piątek, 8 czerwca 2012

Rozdział 18 - Ktoś Wyjeżdża, Ktoś Zostaje


Od Autorki :
Podupadłam przez jednego hejterowego komentarza. Mam nadzieję, że nie jest aż tak źle... Nawet nie chcę mi się sprawdzać treści... Nienawidzę takich ludzi. Sami nic nie robią, a hejtują ludzi, którzy się otworzą i piszą z serca... Mam nadzieję, że nie wystraszyłam nikogo moją chorą wyobraźnią : )


Aaron nie marnował czasu, wyszedł z domu bez słowa trzaskając drzwiami. Pobiegłam na piętro do May. Zostawiłam Liam'a i Spencer samych. Otworzyłam drzwi do jej pokoju i zobaczyłam ją zapłakaną na łóżku. Przytuliłam ją do siebie. Czułam ciepłe łzy na koszuli. Uspokajałam ją, ale na nic się to zdawało. Wiedziałyśmy, że gdy powiemy całą prawdę nie każdy przyjmie ją spokojnie. Po paru minutach nie przestawała płakać, ale zdecydowanie się uspokoiła.
- Myślałam, że-że on mnie kocha i-i będzie ze mną. Nie wa-wa-żne co się stanie. Ja-jak mogłam się tak po-pomylić ? Jak, Em, jak ? - mówiła krztusząc się łzami.
- Nie mogłaś wiedzieć, co zrobi. Po prostu spanikował... Może się poprawi. Był zaskoczony, nie codziennie dowiadujemy się, że twoja połówka może zginąć... Wszystko będzie dobrze, zobaczysz - pocieszałam ją jak tylko mogłam, chociaż sama byłam pewna, czy wszystko się ułoży.
Jak mogę pocieszać ją, a sama bałam się o naszą przyszłość. Jaka ze mnie przyjaciółka. Jest mi za siebie wstyd. Nie potrafię nawet pocieszyć najlepszej przyjaciółki.
- Em ? - zapytała łamiącym się głosem, spojrzała na mnie szklistymi oczami i zapuchniętymi oczodołami - A co jak on już nie wróci ? - zadawałam to samo pytanie sobie.
On nie wróci ? Prawdopodobne... A może po prostu potrzebuje czasu, a może musi wszystko przemyśleć od nowa, już sama nie wiem.
- Wróci, zaraz po tym jak Liam otworzy nam paczkę. Zobaczysz, on Cię kocha i na pewno wróci - powiedziałam, starałam się być pewna siebie, chociaż sama miałam ochotę płakać, ale musiałam być twarda, miałam ją wspierać, a nie się wraz z nią użalać.
- Tak uważasz ?
- Ja to wiem, chodź idziemy stąd. Zobaczmy co kryje ta nieszczęsna paczuszka - wstałam i podniosłam May.
Wytarłam łzy z jej policzków i dałam jej chusteczki. Po chwili starała się udawać, że wszystko jest dobrze. Zeszłyśmy po schodach. Wyszłyśmy do kuchni. Liam i Spencer siedzieli przy stole i trzymali się za ręce patrząc sobie w oczy. Gdy weszłyśmy spojrzeli na nas niepewnie, ale się nie puścili. Powiedziałam pierwsza i zajęłyśmy miejsca przy stole.
- To co, otworzysz ją Liam ? - a on pokiwał głową.
Wziął nóż do ręki i przeciął taśmę na brązowym papierze. Rozerwał papier. Naszym oczom ukazała się biały kartonowy sześcianik. Na wierzchu kartoniku był napis "Otwórz i zobacz". Liam przeczytał napis i wykonał to tam było pisane. Wyciągnął coś z pudełka. To były zdjęcia. Nie zdążyłam się im przyjrzeć, a May zwymiotowała na podłogę. Dopiero teraz dostrzegłam, że na zdjęciach byli zadźgani ludzie, uduszeni, czy wisielce. Wszystko to były ofiary mordercy Spencer taty. Ostatnie zdjęcie przedstawiało zwłoki Spencer taty, gdy ta to zobaczyła ze łzami wtuliła się w pierś chłopaka, a ja obróciłam zdjęcie by na nie nie patrzeć. Na jego odwrocie było napisane "Emily Hastings jest następna, potem May Marshall, a na uwieńczenie mojego triumfu zostawię Ciebie, Spencer Montgomery i Twoją Matkę ~ Red John". Odrzuciłam zdjęcie jak najdalej od siebie i wtuliłam się w May.
Wyznaczono datę mojej śmierci. Co mam teraz zrobić ? Pierwsze co wpadło mi do głowy to telefon do mojej mamy. Wzięłam telefon z kieszeni i wybrałam numer, ale odezwała się poczta, więc nagrałam się jej na sekretarkę.
- Mamo, cokolwiek się stanie masz James'a. Dostałam pogróżkę od Red John'a i... - głos mi się złamał - Kocham was wszystkich. Mogę nie wrócić już do domu, ale będę starała się jakoś to przetrwać. Zgłoś na policje jego powrót, dobrze ? Tęsknię za wami i nie zapomnijcie o mnie. Kocham was, a Emma będzie miała niesamowicie kochającą ją rodzinę. Pa - powiedziałam i rozpłakałam się w ramionach przyjaciółki. May objęła mnie jedną ręką, a drugą obracała wszystkie zdjęcia. Każde zdjęcie miało jedno słowo napisane na sobie. Dziewczyna szybko zmieniała kolejność zdjęć po sobie, w końcu jęknęła z przerażeniem, bo udało jej się ułożyć całą wypowiedź zabójcy. May przeczytała je na głos :
- "Jeżeli wezwiecie policję to i tak na nic się to zda, bo zginiecie  w mgnieniu oka. Więc nie wzywając ich Emily zyska dwa tygodnie życia, a May cztery. Do zobaczenia, moje przyszłe zwłoki."
- Odcięłam sobie dwa tygodnie życia - załkałam słabo - Co teraz ?


DZIEŃ PÓŹNIEJ.
Ciężko mi opisywać to co działo się tamtego dnia. Mogłyśmy to wyrzucić i nie spodziewać się niczego. Żyć jakby życie nie miało końca. Za późno, nasze dni są policzone. Nie wiem co zrobić ze sobą. Liam zapewniał nas, że jesteśmy bezpieczne. Chociaż wszystko z poprzedniego dnia zostało w naszym domu. Chłopak chciał nas przekonać, żebyśmy powiedziały pozostałym co się dzieje. Nie chciałyśmy tego uczynić, litowaliby się nad nami, nic nie byłoby takie same ponownie.
Był poranek, spałyśmy razem ściśnięte w pokoju May. Liam leżał na ziemi z kawą w ręku i komputerem. Od wczoraj nie zmrużył oka. Sam bał się zasnąć, a nam z wielkim trudem przyszło zamknąć oczy.
- Liam, co teraz ? Jak mamy żyć, skoro boimy się wyjść z domu ?
- Nie wiem, kochanie. Idź spać jeszcze - powiedział i napił się kawy.
- Już nie zasnę... Liam, co teraz ? Boimy się wyjść z tego przeklętego domu. Rozstrzygnięcie turnieju już niedługo - powiedziałam i wstałam z łóżka, usiadłam obok niego.
On podał mi kubek z kawą. Napiłam się i przetarłam oczy. Oparłam głowę o jego ramię.
- Nie wiem, Em. Może policja to niezbyt inteligentny pomysł, chociaż ?
- Ja pójdę na policję, jeżeli wszyscy pójdziemy i dostaniemy ochronę i turniej zostanie przełożony.
- Jestem za, ale May nie chcę. Woli, żebyście dłużej żyły...
- Mam to gdzieś i tak zginę, dzwonię na policję. Podaj mi telefon.
- Nie, nie dzwoń, musimy iść tam osobiście z dowodami. Ten dom może być obserwowany, albo podsłuchiwany. Usłyszy, że dzwonisz i po nas wszystkich. Nie skracaj tych dni, które Ci zostały - powiedział błagalnie.
- Dobrze, ale wszyscy pójdziemy, obiecaj - powiedziałam.
- Em...
- Proszę, obiecaj mi.
- Obiecuję, pójdziemy zaraz jak dziewczyny wstaną. Dobrze ? - powiedział patrząc mi prosto w oczy z tą angielską dumą, a ja pokiwałam głową.
Siedzieliśmy tak sobie w ciszy, czekając aż zbudzi się reszta. Nie musieliśmy długo czekać. Nie mniej niż po godzinie wszyscy zajadaliśmy się śniadaniem. Omawialiśmy ponuro nasze plany. May po długiej, mozolnej rozwałce zgodziła się na pójście na komendę. Wzięliśmy wszystkie dowody jakie nam przysłał morderca i pojechaliśmy autobusem do miasta. Nie mieliśmy auta, a zdecydowaliśmy nie dzwonić więcej z telefonów. Gdy stanęliśmy w drzwiach policyjnych wszystko potoczyło się tak szybko.
Najpierw nie chcieli nam uwierzyć. Dopiero, gdy zaczęliśmy im opowiadać ze szczegółami i pokazywać dowodami coś im zaświtało i nas rozdzielono, każdemu przydzielili policjanta, ja dostałam miłą panią. Była wysoka, szczupła. Była blondynką ze ślicznym uśmiechem. Zaprowadziła mnie do pokoju przesłuchań. Ponownie kazała mi opowiedzieć ze szczegółami całą przygodę z Red John'em. Tak też zrobiłam i podpisałam się pod dowodami spisanymi przez kobietę. Potem przyszli moi przyjaciele. Kobieta w końcu zrozumiała o co nam chodzi.
- Czyli pierwsze co to ochrona. Wysłaliśmy już parę naszych do waszego domu. Nie będziecie już tam mieszkać, tymczasowo. Waszą drużynę przenosimy do Hotelu Russell. Oczywiście mają już zapewnioną ochronę. Teraz zostaję wasza kwestia. Nie możemy dać was w to samo miejsce. Macie gdzie spać, jakieś dobrze strzeżone, bezpieczne miejsce ?
- Mogą spać u mnie, znaczy u nas. Mnie i mojego zespołu. Mieszkamy na przedmieściach, w Chelsea. Jakaś ochrona by się przydała i wydaje mi się, że byśmy byli bezpieczni. Okna mamy kuloodporne, drzwi choć nie wyglądają są tytanowe, mają także niesamowity klucz, bo jest on zapisany wraz z odciskiem palca, tylko osoba, która miała wczytane linie papilarne na początku do czytnika klucza może otworzyć drzwi frontowe. Chyba nie jest najgorzej, brama jest wysoka i przejść się nie da, tak mi się wydaję. Więc, co pani myśli ? - powiedział lekko spierzchnięty sytuacją, ale starał się trzymać zimną krew.
- Dobrze, obstawimy naszych ludzi na zewnątrz i dwóch w środku. Na żadne treningi nie będziecie chodzić póki nie złapiemy tego maniaka. Porozmawiamy z burmistrzem Londynu i zobaczymy co się da zrobić. Mamy nadzieję, że szybko go złapiemy i jakoś to przesuniemy. Więc zostawię was tutaj, zaraz mój kolega przyniesie wam koce i coś do picia. Potem zawieziemy was do domu jak już wszystko będzie gotowe. Dobrze ? - my pokiwaliśmy głowami.
Większego zamieszania w życiu nie widziałam. Tyle telefonów, biegania, ludzi. Nie minęła minuta, a już byliśmy opatuleni w koce i z gorącą herbatą w rękach. Zostaliśmy ponownie sami w pokoju. Byłam zmęczona. Chciało mi się spać. Wszystko stało się tak szybko. Spojrzałam na zegarek tarczowy, który wisiał w pokoju. Było już po siódmej. Chciałam zadzwonić do mamy, wszystko jej powiedzieć, ale nie wiedziałam, czy dadzą mi telefon. Swój zostawiłam w domu, wszyscy je zostawiliśmy. Nic nie mówiliśmy, panowała głucha cisza. Wyciągnęłam się i ziewnęłam. Oparłam krzesło o ścianę. Zamknęłam oczy i zasnęłam.
Nie wiem, co się działo, ale zbudziło mnie mocne szarpnięcie za ramię. To Liam i Spencer mnie obudzili. Przetarłam oczy, były mokre, a twarz lekko zapuchnięta.
- Co się stało, czemu mnie obudziliście ? - zapytałam zdezorientowana.
- Krzyczałaś i omal nie spadłabyś z krzesła - powiedziała Spence, dalej trzymając mnie za przedramię.
- Dacie mi spać, czy coś jeszcze się działo ? - powiedziałam dalej lekko nieprzytomna.
- Dzwoniliśmy do twojej mamy, wszystko jest już dopowiedziane. No i niedługo będziemy jechać do nowego domu.
- Dzięki, jesteście kochani - powiedziałam i rozejrzałam się po pokoju.
May patrzyła się na pusty kubek po herbacie. Było ledwo po ósmej. Odchyliłam się z powrotem i poszłam spać. Sen miałam niespokojny.

13 komentarzy:

  1. ale sie porobiło ,czekam na jutrzejszy :D

    OdpowiedzUsuń
  2. czekam na następny *.* jestes meeeeeeeeega ! <333
    jeśli moge miec prosbe to PROSZE pisz dłuższe rozdziały bo ja nie wytrzymuje . kocham cie za to opowiadanie i ogółem no jesteś ZAJEBISTA ! <3
    Twoja fanka ! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. postaram się, ale już są w zasadzie napisane, więc mogę coś posklejać : )
      dzięki < 3
      mam fanów, zaczynam się bać : D

      Usuń
  3. Uwielbiam kiedy się dużo dzieje :* Jesteś niesamowita :) A z tym mordercą... Matko. Dziękuję Ci że zrobiłaś z tego mały kryminał :* Kocham Ciebie za to :*

    OdpowiedzUsuń
  4. świetny!!;** czekam na kolejny<33

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja osobiście się cieszę, że wprowadzasz wątek z zabójcą ojca Spencer. Dzięki niemu opowieść robi się dynamiczna. Wymyślam kolejną część i widzę Harrego, który się nią opiekuje, proszę jeśli możesz to wprowadź coś z nim i Em. Pewnie dużo czytelniczek chętnie przeczytałoby takie "coś". Oficjalnie ogłaszam, że jesteś moją ulubioną nastoletnią PISARKĄ. A ja jestem Twoją wierną FANKĄ.!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no to, żeś pojechała : D
      zagięłaś mnie, nikt jeszcze nie napisał większej bzdury, która się tak jaram, że aż po pokoju skaczę jak głupek : P
      dzięki, bez was do ncizego bym nie doszła ; *

      Usuń
  6. O kur*a. Czekam na jutrzejszy rozdział.
    I kur*a Gracy zremisowali. A ja się ubrałam w taką fajną koszulkę.. Ehhh.
    Wierna fanka. Karolina <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. biedna Ina, oj biedna ; *
      dzięki, dzięki.
      może jednak nie pójdzie nam, aż tak dobrze jak się wydawało : /

      Usuń
  7. Red Johhn?! Na serio?! Wyczówam kryminał ´Mentalista´. Hmm? ;D

    OdpowiedzUsuń